on kochał mnie taką jaką byłam.gdy nasza miłośc z dnia na dzień coraz bardziej się umacniała,nagle los mi go zabrał.nikt nie pytał mnie o zdanie,nie zwazał czy bez jego osoby sobie poradzę w tym pojebanym świecie,zwyczajnie mi go odebrano.teraz gdy go nie ma,zmieniłam się.tak cholernie mocno się zmieniłam.nie jestem ta osobą co kiedyś,nie dbam o to by byc dobrą osobą,jestem zimna suką,która codziennie zaciąga się dymem,by uspokoic chociaż na chwile swoje myśli,by nadac im inny bieg,nie ten który ciągle posiadam.odejście jego sprawiło,że zwyczajnie się stoczyłam,dotykam dna co chwile.i co jest najśmieszniejsze w tym wszystkim?to,że każdy się dziwi co mi się stało,jakim trafem mogłam upaśc tak nisko?nie pomyśleli,że odbierając mi mój sens życia,tak sie stanie,nie myśleli o mnie. teraz ja nie myśle o nich,i znów odpływam..
|