 |
Spojrzałam na niego moimi przyćpanymi oczami... Trzymał moje dłonie spoglądając na pocięte nadgarstki.
-Czy Ty się chciałaś zabić ? Pytał. Był przerażony. Znowu zobaczyłam w jego oczach tą troskę o mnie, ten żal do mnie, i niechęć do siebie, że mnie zostawił. Był taki idealny. I tak bardzo nie umiał sobie ze mną poradzić...
|
|
 |
"Od innych różniłam się tylko tym, że zawsze chciałam więcej. Nawet od słońca wymagałam intensywniejszych kolorów o zachodzie. To mój jedyny grzech..." Nimfomanka
|
|
 |
Powiem Ci w sumie, że jesteś jedyną osobą która w czasie 3 minut wkurwiła mnie najbardziej na świecie od mega długiego czasu.
będzie drukowanymi literami
MOJE ŻYCIE NIE JEST PO TO ŻEBY SPEŁNIAĆ CZYJEŚ CHORE WIZJE!!!
WCALE NIE MASZ ŻADNEGO OBOWIĄZKU KONTAKTU ZE MNĄ. NIE JESTEM, NIE BYŁAM I NIGDY NIE BĘDĘ OSOBĄ KTÓRĄ USILNIE CHCESZ WE MNIE ZOBACZYĆ, I MYŚLĘ, ŻE TO JEST GŁÓWNY POWÓD WSZYSTKIEGO CO MIĘDZY NAMI SIĘ WYDARZYŁO!!!
KONIEC WYWODU!
P.S szukaj sobie innej "idealnej" idiotki, która na to pójdzie...
|
|
 |
Zakochałem się o 16:24
Byłem wtedy
na dachu,
na kocu.
Trzymałem
jej głowę
na ramieniu.
Byliśmy wstawieni...
Pijani, naćpani i zakochani.
Leżeliśmy tak
na wznak.
Obnażając przed sobą nawzajem
Swoje dusze.
Mieszaliśmy sobie w sercach
małą
tortową łyżeczką.
...
Zrobiliśmy z nich zupę.
Trochę źle mieszaliśmy.
Wyszła gorzka i smutna.
Pojawiły się żyrafy
(...)
siedzące na drzewach
I ogromny wiatr,
Ciemne chmury.
Ulotność
Magia miłości zniknęła
Dopadła nas szara rzeczywistość.
Zostaliśmy tam sami
Tacy nadzy
Bezbronni.
Tacy wrażliwi.
Z otwartymi sercami.
Wystawieni na zło tego świata.///Piotr Tokarz
|
|
 |
"Zawsze powinno się mieć kogoś, kto nie będzie przeszłością, kogoś kto będzie TU I TERAZ kogoś o kogo nie musisz się martwić czy będzie w przyszłości"
|
|
 |
"Umrę Ci kiedyś. Oczy mi zamnkiesz. I wtedy - swoje smutne, zdziwione, bardzo otworzysz"
/ Julian Tuwim
|
|
 |
Sto rzeczy przed śmiercią do zrobienia mam. Łamiąc wszystkie zasady z Tobą na pół.
'
|
|
 |
Możesz mnie przewrócić, być moim cieniem, czającym się za rogiem. Moim demonem. Czekać na moje niepowodzenia, by mnie dobić. Pamiętaj. Gdy tylko Ty upadniesz i świat stanie się nie znośny... Ja też będę. Będę by podać Ci dłoń. Nie rozumiesz? Ja nadal w Ciebie wierzę."
|
|
 |
"- Ludzie mają to do siebie, że odchodzą tak szybko jak przychodzą. Znikają, rozpływają się w powietrzu - powiedział. Jego słowa brzmiały tak, jakby nic go już nie obchodziło. Jakby cały świat był dla niego czymś całkowicie niepotrzebnym. Podszedł do okna i je otworzył. Pstryknięcie zapalniczki. Zapalił papierosa. Zaciągnął się. Dym wyleciał na zewnątrz, jednak jego ślad pozostał w powietrzu. Kontynuował swój monolog, nie patrząc nawet na swego rozmówcę.
- Pozostają po nich tylko rzeczy. Przedmioty, które nieustannie przypominają nam o ich nieobecności. O dziurach, które powstały w sercu - mruknął. Obrócił się. Jego niebiesko-szare oczy wwierciły się w nią, jakby spoglądał w głąb jej umysłu. - Dlatego jestem sam. Dlatego kroczę samotnie. Dlatego nikogo przy mnie nie ma..."
- Mikołaj Bajorek, czyli Bard od Siedmiu Boleści
|
|
 |
Przeciw światu miał tylko dwie szczęki, dwie szczęki uzbrojone w zęby - to mało. Bo gdzie filozofia bytu, gdzie teologia, gdzie wiara w białość ? On wierzył tylko w ręce człowieka przynoszące pożywienie, a czasem śmierć. Jednakowo wdzięczny za pożywienie i za śmierć /// O psie - Halina Poświatowska
|
|
 |
Zderzenie z rzeczywistością. Upadam na twardy beton, widząc wokół tylko szare bloki za mgłą. księżyc zapadł w zimowy sen, mimo że wokół brak choćby grama śniegu. a ja spadam. W dół. i nagle uderzam kolanami o krzywo ułożoną kostką brukową, rozrywając ulubione rajstopy, zdzierając sobie kolana i dłonie. Jestem pijana, ale to bez znaczenia. I tak nie założę już tej sukienki, w której byłam Jego. już nie muszę mieć ładnych nóg, ani staranie ułożonych włosów. przecież i tak zawsze rozwalał je wiatr, gdy piliśmy wino siedząc na dachu. Już nie muszę się męczyć w dwunastu centymetrowych szpilkach, do których ewidentnie miał słabość. Ściągam je i siadam na krawężniku jakiejś ruchliwej ulicy, na której od godzinny nie pojawiło się żadne auto, nawet nie przemknął motocyklista, nie widziano też żadnego pieszego. Przypominam sobie tą spadającą gwiazdę, gdy siedząc beztrosko zmęczonymi oczami patrzyliśmy w niebo. Wtedy jeszcze zakochani. Chyba gdzieś w tym pyle zniknęło nasze marzenie...
|
|
 |
na ścianie wiszą wspomnienia.nie ma ich i wisi im to jak mniemam.
piję kawę i palę Camela,nie boję się, znam to, czułem tak nieraz.
przegrany, spłukany do zera.otwieram ostatniego millera.nie będę nigdy dzwonił już do dilera.choć wszystkie złe wizje wracają teraz.w telewizji obraz kontrolna,a w mojej głowie toczy się wojna i czy naprawdę umiem być wolny?
|
|
|
|