 |
Pamiętasz, jak się poznaliśmy? Była końcówka lata, zgiełki słońca nie znikały od początku dnia. Właściwie, dobrnąwszy do dokładnego okresu czasu - był początek roku szkolnego. Nie widzieliśmy się od ponad dwóch miesięcy. Ja latałam i zwiedzałam świat, a Ciebie ustabilizowali w domu, z młodszą siostrą. Przeszłam nareszcie próg szkoły, szedłeś cały czas za mną. Nie znaliśmy się jeszcze, nie zwracaliśmy na siebie większej uwagi, może przelotnym spojrzeniem. Przeszedłeś obok i zarzuciłeś krótkim "dawno się nie widzieliśmy, mała". Wówczas wpiłam się w Jego błękitne jak morska fala tęczówki i zapytałam: "cześć, prawda, ale przecież my się nie znamy". Poszliśmy do klasy, żeby Pan wychowawca zapoznał Nas z nowym planem lekcji, tokiem nauczania. Wszedłeś do klasy, jak zawsze spóźniony. Rozbiłeś swoje legowisko obok mnie. Na koniec podszedłeś do mnie, pewny siebie i własnych uczuć i pocałowałeś mnie, namiętnie. Klasa patrzyła ze zdziwieniem, a my poznaliśmy własne umysły. [itgetsbetter]
|
|
 |
Nieważne, że dzielą Nas setki kilometrów. Nie ma większego znaczenia to, że jesteś od niedawna dorosły, a ja zaledwie skończyłam piętnaście lat miesiąc temu. Nie wybrałam Cię dlatego, iż jesteś poważnie chory, z litości. Jasna sprawa, że chcę Ci pomóc. Wiesz na co zwróciłam uwagę? Na to, że mimo tych cholernych kilometrów, setek wad, niezliczonych zalet, Twojej choroby, ja właśnie wybrałam Ciebie i to z Tobą chcę się zestarzeć, nawet jeśli ja - przeżyję Ciebie. [itgetsbetter]
|
|
 |
Odszedłeś, jak piękny księżyc w pełni po jednej nocy, ale jedno Was od siebie różni - on pojawia się znowuż po 28 dobach, a Ty odszedłeś na zawsze. [itgetsbetter]
|
|
 |
|
Modle się, by w moim życiu nadszedł moment, kiedy swobodnie będę mógł powiedzieć, że jestem szczęśliwy. Chciałbym móc obdarowywać innych moim szczerym uśmiechem, a nie tak jak w tej chwili tym sztucznym by uniknąć pytań na które nie mam ochoty odpowiadać. Chciałbym mieć przy sobie kobietę, z którą będę dzielił resztę życia. Radość, smutki - razem, połączeni prawdziwą miłością.
|
|
 |
Wróciłeś. Po tych wszystkich wylanych na Ciebie łzach, po tych bezsennych nocach, po tej dogłębnie bezsilnej chęci wyjścia. Wróciłeś, albowiem miałeś taki kaprys. [itgetsbetter]
|
|
 |
Nie odchodź, człowiek niezbyt długo potrafi wytrzymać bez tlenu. [itgetsbetter]
|
|
 |
Dlaczego ludzie odchodzą? Dlaczego nie dają po sobie poznać, że im już nie zależy na naszym szczęściu? Dlaczego najzwyczajniej w świecie usuwają swoją posturę z naszych bezwładnych ciał w cień? Dlaczego z dnia na dzień małymi krokami kroczą w stronę wyjścia, przecież nas zakwaterowali w swoich umysłach, a teraz odzwyczajają Nas od bytowania w ich życiu? Nie dają po sobie poznać, że im już nie zależy i to Nas - ludzi, zabija. Stawia przed wieloma skomplikowanymi decyzjami życiowymi. Ludzie oswoili Nas do siebie, a potem odeszli. Powinni być odpowiedzialni za to, co oswoili, a oni złamali te prawo, podli ludzie bez uczuć. [itgetsbetter]
|
|
 |
Wiesz co? Od kilku dni jestem wrakiem uczuć. Wszelakie afekty odeszły w cień. Zabił mnie, odchodząc. [itgetsbetter]
|
|
 |
Ludzie robią straszne rzeczy, ale nie musi to oznaczać, że są źli. Albo robisz coś wielkiego, albo nic. Dobrze jest się bać. To oznacza, że ciągle masz coś do stracenia. [itgetsbetter]
|
|
 |
Mam dość tłumaczenia dlaczego jestem smutna, czemu milczę, co jest powodem podpuchniętych oczu, a co drżeniem głosu w krótkiej wymianie zdań. [itgetsbetter]
|
|
 |
Wystarczy człowiekowi dać dość czasu, a do wszystkiego przywyknie. [itgetsbetter]
|
|
 |
Musisz iść. Wbrew wszelakim przeciwnościom tego świata. Idź, nawet jak nie masz już do kogo wracać. [itgetsbetter]
|
|
|
|