 |
|
każda komórka mojego ciała tęskni za tobą. odliczam minuty i sekundy do spotkania. mój oddech znowu pachnie jak malinowa mamba. podśpiewuję radośnie naszą piosenkę zdając sobie sprawę z tego ile znaczysz dla mnie.
|
|
 |
|
zabrałam go do krainy wyobraźni. zauroczyłam kolorami mojej duszy. pokochał ją. powtarzał jak bardzo wielbi moje usta i oczy. stałam się sensem jego życia. uważał, że musi się mną opiekować. pokazał mi niebo.
|
|
 |
|
dostrzegłam go w oddali, nie lubiłam na niego patrzeć. był taki przystojny, w dodatku miał na sobie tą białą koszulkę, która doskonale podkreślała błękitność jego tęczówek. posłał mi swój firmowy uśmiech, a ja dostałam palpitacji, tętno skoczyło mi do góry, straciłam oddech. z resztą jak zwykle.
|
|
 |
|
siedzę w męskiej, dużej koszulce na parapecie mojego okna, popijam zieloną herbatę, w kubku, który dostałam na urodziny i myślę o tym jak wspaniale byłoby cię mieć.
|
|
 |
|
w tej bajce nie było happy endu. nie zostali przyjaciółmi. rozdzielili swoje zamki i prowadzili otwartą wojnę. nikt nie wygrał, nikt nie przegrał. remisowali. to wzbudzało w nich jeszcze większą chęć do walki. a przecież jeszcze niedawno w obu królestwach panował spokój, a król i królowa byli w sobie zakochani.
|
|
 |
|
cudownie jest mieć świadomość, że gdy biegniesz po łące pełnej rumianków, maków, chabrów i przewrócisz się o sznurówki niesfornych, kolorowych trampek jest ktoś kto zawiąże Ci je i pomoże wstać, a potem pośle firmowy uśmiech i złapie za rękę żeby ta sytuacja więcej się nie powtórzyła, bo nie chce sprawić ci bólu.
|
|
 |
|
chodziła do klasy sportowej, ale nie potrafiła ani trochę grać w nogę. obiecał sobie, że nauczy ją kopać piłkę. duże boisko było zupełnie puste. za pierwszym razem strzeliła wprost do bramki, prawie idealnie. uśmiechnął się do siebie, a więc to była tylko gra - pomyślał, pocałował ją w czoło, niby w nagrodę. nim się spostrzegł leżał na miękkiej, zielonej trawie, z nią u boku. całowali się namiętnie, nie panując nad ruchami. to był najlepszy wf w jej życiu, wf z ukochanym jej mężczyzną.
|
|
 |
|
nie lubię perfekcji. więc gdy spotkałam go, trochę puszystego i egoistycznego, od razu wiedziałam, że to ten. ten, którego pokocham .
|
|
 |
|
przyglądała mu się z daleka. widziała jego błękitne oczy świecące w wiosennym słońcu, włosy postawione na żel, codziennie rozwalane przez koleżanki z klasy, och, jaka szkoda, że nie zdawał sobie sprawy jak bardzo ta wysoka szatynka chciałaby być na miejscu każdej z nich. dostrzegała jak wymykał się na papierosa za szkołę, doskonale wiedziała, że pali czerwone viceroye, sama kupowała takie, chociaż nienawidziła ich smaku. ale mimo wszystko nie starała się by ją dostrzegł, wolała zostać niezauważona, anonimowa.
|
|
 |
|
Powrót na parafię, mury znów się śmieją
Śmierć wszystkim frajerom!
|
|
 |
|
Mój skład to kolos, a twój - pikolo, leszczu
|
|
|
|