 |
|
nazywała go swoim szczęściem, chociaż to on przynosił jej najwięcej bólu.
|
|
 |
|
Dzisiaj po raz kolejny dałam kosza kolejnemu facetowi. Już nawet nie pamiętam, który to z kolei. Ale wiesz, tym razem nie był to kolejny frajer poznany przez przypadek. Tylko mój dobry przyjaciel, który zawsze był przy mnie, gdy go potrzebowałam. I wiesz co, chciałabym, aby mnie znienawidził. tak żeby patrząc na mnie miał odruch wymiotny, a na dźwięk mojego imienia odwracał głowę i udawał, że się nie znamy. Chciałabym, żeby zapomniał mój zapach, uśmiech, mój ulubiony smak lodów. Nie chcę.. po prostu nie chcę, żeby cierpiał tak jak ja po Twoim odejściu, bo to cholernie boli, wiesz?
|
|
 |
|
bo w życiu każdej kobiety przychodzi czas, że ma ochotę pobiec z płaczem do taty, siedzącego w ogromnym bujanym fotelu i powiedzieć, że ten oto mężczyzna skrzywdził ją i okaleczył jej serce. A on pocałuje w czółko i powie, że znajdzie gówniarza.
|
|
 |
|
A teraz zatańczę na krawędzi wieżowca. Sukienkę będzie rozwiewał wiatr, źrenice rozszerzone po wypiciu butelki czerwonego wina, a stopy poranione od rozbitego szkła. Potem skoczę z szerokim uśmiechem i przez chwilę będę wolna. Na koniec stanę oko w oko ze śmiercią. Przywitam ją z uśmiechem i pójdę do Stwórcy podziękować mu za to, że był obok mnie i towarzyszył mi w tym całym, popapranym życiu.
|
|
 |
|
Tak po prostu wszystko wygarnę, jak bardzo Cię nienawidzę, nie dodam, że za to, że sprawiłeś, że tak mocno Cię kocham. Wymyślę jakieś pretensje, od tak, żebym mogła na chwile oszukać serce...
|
|
 |
|
Pewnego dnia uczucia bawiły się w chowanego. Na początku ustaliły, że kryje miłość, więc zaczęła liczyć. Nadzieja schowała się w chmurach, piękno w tafli wody, strach w dziupli w drzewie,skromność pod kamieniem, a szaleństwo w krzaku dzikiej róży. Miłość doliczyła do 100 i zaczęła szukać. Znalazła nadzieje,strach,piękno,skromność.. Ale gdy szukała szaleństwa jedna z gałązek dzikiej róży uderzyła ją w twarz i wykuła jej oczy. Szaleństwo czując się winne obiecało, że zawsze będzie jej towarzyszyć.Od tej pory miłość jest ślepa a prowadzi ją szaleństwo.
|
|
 |
|
Odchodziła w zamierzonym pośpiechu. Wymyśliła sobie, że tak będzie mniej boleć. Albo jeśli nie mniej, to przynajmniej krócej. Dała sobie tylko kilka minut, żeby zatrzeć w swej podświadomości ślady Jego obecności i uciec. Tak, to była ucieczka.
|
|
 |
|
Możliwość, że już nigdy cię nie zobaczę jest tak samo prawdopodobna jak to, że możliwość ta spowoduje zapaść mego serca z braku tlenu jaki dostarcza mi twój widok.
|
|
 |
|
Proszę Cię, nie otwieraj ust tak jakbyś chciał coś powiedzieć. Proszę nie rób tych smętnych oczu, którymi chcesz udowodnić mi, że żałujesz. Proszę Cię nie wyciągaj do mnie dłoni, by mnie przytulić, bo i tak Ci na to nie pozwolę. Proszę nie płacz, bo ja i tak wiem , że to wszystko jest sztuczne i na pokaz . Ale wiesz co? mam jedna prośbę. Odejdź i już nigdy nie wracaj a obiecuję, że będę Cie kochać jak nigdy jeszcze.
|
|
 |
|
Marzenia, które znam na pamięć. Rozmowy, które choć jeszcze nie nadeszły, już zdążyły zaboleć. Miłości jeszcze nienarodzone,które zabił strach ,bez dawania chociaż jednej szansy. Nadal twierdzisz, że życie ocieka szczęściem?
|
|
 |
|
Słuchaj. Nawet gdybyś miała ochotę wydrapać mu oczy, lub co gorsze rzucić się na niego i pieścić pocałunkami, nigdy nie możesz dać tego po sobie poznać. Traktuj go jak powietrze, a z powietrzem nie prowadzisz bitew, po prostu wiesz, że bez niego nie przeżyjesz, ale nic więcej. Nie pokazujesz, że bez tlenu byś umarła. /esperer
|
|
 |
|
Na papierosie napisałam twoje imię i odpaliłam go. Patrzyłam spokojnie jak żar zbliżał się do niego i zaczął wypalać pierwszą literę. Nie dałam rady. Nie powstrzymałam łez.. Wiedziałam, że właśnie to jest moje najskrytsze marzenie, które nigdy się nie spełni. Po prostu zostanie spalone, zniszczone, zdeptane jak wszystkie inne.
|
|
|
|