 |
|
milczałam z twarzą ukrytą na Jego ramieniu starając się zatuszować to, że nie umiem tańczyć, nie wiem zupełnie, jak stawiać kroki i się gubię. trzymał dłonie na moich biodrach kołysząc mną lekko. przerwał monotonię cichej muzyki szeptem do mojego ucha. - myślisz, że to prawda? to, co robisz? myślisz, że to ja Cię teraz prowadzę, w tym tańcu? kłamiemy każdym drgnieniem ciała. Ty tu dowodzisz. bicie Twojego serca jest mentorem moich ruchów. - musnął ciepłymi wargami moje czoło, a choć muzyka gasła, nie wypuścił mnie z ramion. czyjeś pewne 'odbijamy' na co odparł, że jeszcze nie teraz.
|
|
 |
|
Czemu jest tak jak jest? Nie rozumiem dlaczego przestałam mieć ochotę na śmiech. Na rozmowę z ludźmi, nawet najbliższymi. Chciałabym urwać się stąd jak najszybciej. Bez zoobowiązań zostawić wszystko i wszystkich. Zniknąć, przestać myśleć. Ale jak? Gdzie?
Każdy czegoś szuka. A ja? Ja stoję w miejscu i przyglądam się jak czas ucieka w coraz szybszym tępie. Zatrzymałam się i nie wiem jak ruszyć. Patrzę na ludzi i nie potrafię ich zrozumieć. Zostaję, pośród zakurzonych nadzieji i porozrzucanych marzeń. Zostaję, by zrozumieć siebie...
Każda, nawet najmniejsza drobnostka jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Wyczerpał się mój limit cierpliwości. Tyle razy pomagałam innym a sobie nie potrafiłam. I to chyba mnie przerosło... Dziś nie jestem w stanie odpowiedzieć do czego dąże. Co kocham, czego pragnę.
Nie wiem nic i nic też nie czuję. Pustka- z jednej strony to uczucie daje swojego rodzaju bezpieczeństwo. Z drugiej jednak powoli Cię wykańcza...
|
|
 |
|
Bo wiecie... pewnych osób nie da się zapomnieć tak po prostu. Pewne osoby już zawsze będą ważniejsze od innych i to się nie zmieni. Może czasem okazujemy zbyt mało miłości tym, których kochamy. Może dlatego wszystko skończyło się tak a nie inaczej...Może już nigdy nie będzie jak dawniej, może zostaną nam tylko wspaniałe wspomnienia. A może zbudujemy wszystko od nowa, na nowych fundamentach, z czystym kontem. . .
|
|
 |
|
Nie lubię gdy moje sny dają nadzieję na rzeczy nierealne. Chociaż wiele rzeczy, które jeszcze pare miesięcy temu wydawały się być poza zasięgiem, dziś są codziennością. Gdyby ktoś jeszcze jakiś czas temu powiedział mi, że zajdę tak daleko najprawdopodobniej zostałby przeze mnie wyśmiany. Dziś siedzę na łóżku z uśmiechem na twarzy i czuję, że wszystko zacznie się układać. Pomimo tego, że będzie masa problemów, pomino iż jeśli tak dalej pójdzie będę musiała podjąć ważną decyzje... czuję, że dam radę. Bo mam ludzi, na których mogę liczyć w każdej sytuacji. A najdziwniejszy jest fakt, że nawet tym którzy mnie zranili, odeszli....w dalszym ciągu ufam. Bo czuję, że jakaś iskierka uczuć którymi się kiedyś darzyliśmy nadal jest. "nie można zapomnieć, ale można udawać, że się nie pamięta."
|
|
 |
|
Podobno wspomnienia z czasem przestają boleć a wywołują uśmiech. Jeśli tak jest to czemu wciąż boli?
Mineło już tyle czasu... dla mnie to wieczność. Nie wiem czego chcę. To takie chore... tęsknić a zarazem bać się.
Mam ochotę odsunąć się od wszystkich. Pobyć sam na sam ze swoimi myślami. Poukładać wszystko na nowo.
'nasz rok', już nie jest taki nasz. Przepełniony jest bolesnymi wspomnieniami, na które nie mamy wpływu. Nie mogę iść na przód patrząc wciąż w tył. Ale jak przestać? Powoli mnie to wszystko wykańcza. Udawany uśmiech przyległ do mojej twarzy już prawie na stałe. Kolejna maska, która daje pozorne bezpieczeństwo. Kolejny mur, który będzie ciężko zniszczyć.
Podobno nie ma ludzi niezastąpionych. Zawsze chciałam być właśnie kimś takim... niezastąpionym. Jak widać się nie udało.
Tak łatwo można mnie zastąpić. Tak łatwo zostawić na rzecz kogoś innego... . Tak łatwo zapomnieć.
|
|
 |
|
Znów nachodzą mnie dziwne myśli. Czemu człowiek nie walczy o to na czym mu zależy? A może to wszystko to były setki bzdur. Może każde słowo było kłamstwem dla własnych potrzeb. A może po prostu nie jestem watra, by o mnie walczyć. Zastanawiam się co zrobiłam źle. Chociaż zdaję sobie sprawę, że tak miało być, że to musiało się kiedyś stać.... to tęsknie. Chore, prawda? Mimo, że czułam się zniewolona to kochałam. Jak nigdy... przez chwilę czułam, że to jest TO, że dobrze zrobiłam otwierając się. Otworzyłam się by na nowo się zamknąć. Ah... mam dość rozczarowań. Powinnam już dawno zapomnień, ale to wciąż we mnie siedzi. Z dnia na dzień ludzie, którzy kiedyś znaczyli dla siebie wszystko przestają się do siebie przyznawać. Wymiękam, poddaje się...
|
|
 |
|
Zero szczerości, zaufania. Zadziwiające jaki ten świat jest fałszywy. Chciałoby się uciec jak najdalej od tych ludzi. Tyle, że gdziekolwiek nie spojrzysz jest tak samo. Bo ONI są tacy sami. W dzisiejszych czasach bycie indywidualistą równa się z byciem odepchniętym przez otocznie. Chore, prawda? Staram się zrozumieć, czemu najlepsi przyjaciele spiskują przeciwko sobie. I dochodzę do przykrego wniosku, że skoro tak się dzieje to nie jest to jednak 'przyjaźń'. Coraz częściej wątpię, że ona jednak istnieje...
|
|
 |
|
moje serce było, niczym jakaś naiwna panienka. moje serce się upiło. moje serce zapomniało o rozsądku. moje serce oddało Mu się tamtego jesiennego wieczoru.
|
|
 |
|
przez łzy pakowałam wszystkie Jego ubrania do torby. dochodząc do kosmetyków psiuknęłam się Jego perfumami i ostatni raz zacisnęłam w dłoni Jego szczoteczkę do zębów wspominając wszystkie poranki, kiedy stojąc tak ramię w ramię razem myliśmy zęby. tamtego dnia rozstałam się z życiem z myślą, że na trochę. nie wróciło.
|
|
 |
|
chciałam się od Niego uwolnić. chciałam przeciąć liny, które nie pozwalały mi odejść, zniszczyć wszystko to, co nas łączyło, zdusić naszą miłość, zapomnieć każdą spędzoną razem chwilę. lecz każdego dnia na nowo budziła się ta potrzeba bycia tylko Jego.
|
|
 |
|
zapomniałam przy Nim, jak to jest oddychać. był oceanem w którym chciałam tonąć.
|
|
|
|