 |
cz.1 - Nigdy nie zapomnę tych dni, podczas których nie było mowy o śnie, czy o innych czynnościach, bo najważniejszą rzeczą było czuwanie nad Tobą. Spałeś. Ciągle spałeś. Całymi dniami i nocami. Czasami jedynie mocniej ściskałeś moją rękę, tak jakbyś chciał coś mi przekazać. Nie miałam komu opowiedzieć o tym, jak bardzo jest mi ciężko. Gdybyś tylko o tym wiedział, to nie pozwoliłbyś mi na ciągłe zamartwianie się, bo przecież byłam dla Ciebie najważniejsza. Miałam nadzieję. Była ogromna. Płonęła niczym znicz olimpijski, nic nie zapowiadało tego, że kiedykolwiek zgaśnie. Rozmawiałam z Tobą, dużo rozmawiałam, trzymałam Cię za rękę, głaskałam Cię po głowie, przecież to uwielbiałeś, mimo tego że nie dawałeś żadnych znaków życia- ja się nie poddawałam, bo przecież trzeba poświęcać czas osobie będącej w śpiączce
|
|
 |
cz. 2 - . Po kilku latach odszedłeś... nie zdążyliśmy się nawet pożegnać, tak świadomie pożegnać, jeśli wiesz o czym mówię, bo przecież ścisnąłeś mnie mocniej za rękę, po chwili Twój ucisk zaczął słabnąć... Ludzie często się mnie pytają, czy nie jest mi szkoda tego poświęconego czasu dla Ciebie. Nigdy w życiu nie słyszałam bardziej żenującego pytania. Jak można żałować czas, który poświęciło się dla kogoś, kogo się kochało całym sercem? I kogo kocha się nadal. Moja nadzieja, płonąca pierw olimpijskim płomieniem, z biegiem czasu przemieniała się w coraz to mniejszą świeczkę o bardziej chybotliwym płomieniu, to prawda, aż w pewnym momencie całkiem zgasła. To była nadzieja, nie moja miłość. Ona jest nadal. Nauczyłam się z tym sobie radzić, żyję w miarę normalnie, ale to tylko dlatego, bo mam tą świadomość, że kiedyś się jeszcze spotkamy.
|
|
 |
I nawet nie wiesz jak cholernie mocno chciałabym wrócić do tamtych dni ,
gdy teraźniejszość z Tobą była tak odczuwalnie piękna .
|
|
 |
mieć wyjebane na wszystko, jak on.
|
|
 |
Bo widzisz, prawdziwa przyjaźń nie kończy się nigdy. Nic nie jest w stanie jej zachwiać - żadne kłótnie, wątpliwości czy inne problemy. Nawet odległość nie może być przyczyną do jej zerwania. Kilometry nie są dobrą wymówką do zakończenia znajomości. Bo gdy zależy ci na kimś, starasz się, niezależnie od tego, co was dzieli. Najważniejsze jest to, co was łączy...
|
|
 |
Życie jest za krótkie by codziennie rano budzić się z pretensjami do całego świata. Więc kochaj tych, którzy dobrze cię traktują, przebacz pozostałym i uwierz, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu.
|
|
 |
pamiętam gdy pierwszy raz powiedział , że kocha . leżeliśmy na plaży i przegadaliśmy już dobre kilka godzin , mówiąc dosłownie o wszystkim . poruszaliśmy trudne dla mnie tematy i sprawy mało ważne , jak fakt czy ufo naprawdę istnieje . i w pewnym momencie , w przerwie między pocałunkami powiedział po prostu , że mnie kocha . poczułam jak szczęście wlewa się w moje ciało i nie mija , zostaje . zatrzymało się , jakby znalazło właściwe miejsce . uśmiechnęłam się jedynie i wtuliłam w jego bluzę . tak niewiele brakowało , by było idealnie.
|
|
 |
'nie unikaj mnie już, pogadaj ze mną wreszcie, no.' - zagadał gdy zostaliśmy na chwilę sami, nie odpowiedziałam nic. ' no powiedz coś. ' przymknęłam na chwilę oczy, żeby tylko się nie rozpłakać. po chwili uniosłam lekko głowę w górę tak by móc spojrzeć mu w oczy.' a co mam Ci powiedzieć, hmm? to, że tak bardzo boli mnie, że już nie potrafimy ze sobą normalnie pogadać? mam mówić o bólu jaki sprawia mi to, że masz dziewczynę, którą kochasz, bo kochasz prawda? - spytałam, teraz to jednak on milczał, więc mówiłam dalej. ' wiesz jak bolały te wszystkie przykre słowa skierowane do mnie? a wiesz co boli mnie najbardziej? to, że czasami mijasz mnie na ulicy jak nieznajomą osobę. i Ty się jeszcze pytasz dlaczego Cię unikam?! może po prostu próbuję o Tobie zapomnieć? - zakończyłam swój monolog, nie potrafiłam już mówić, łzy mi to uniemożliwiały. a On? On tak po prostu przytulił mnie mocno do siebie.' przepraszam, naprawdę Cię przepraszam . 'nie płacz już.' szepnął i wytarł moje łzy
|
|
 |
może nie mam Jego , może nie jest mój . i mimo że jest mi z tego względu cholernie źle , to mogę powiedzieć , że jestem szczęśliwa , bo mam przy sobie osobę , bez której nie wyobrażam sobie życia , mam Ją , tą która zawsze jest przy mnie , to z Nią się śmieje i płacze , to Jej codziennie mówię jak bardzo Go nienawidzę , a po kilku minutach chcę Go zobaczyć chociaż na chwilę i to właśnie Jej jeszcze to się nie znudziło . to Ona rozumie mnie jak nikt inny . i tak zajebiście Ją Kocham . < 3
|
|
 |
sobota . szłam sama koło tego cholernego muru . dzisiaj wszystko było jakby przeciwko mnie . nawet telefon , rozładował się nie w porę . tego dnia , bałam się jak nigdy . kiedy ktoś nagle szarpnął mnie za rękę . momentalnie się odwróciłam . to było On , ten , którego nie chciałam już nigdy więcej widzieć . - ' zaczekaj , chcę pogadać . ' - powiedział , nie puszczając mnie . - ' pogadać ?! człowieku ogarnij się ! o czym Ty do chuja chcesz rozmawiać ? o tym jak zajebiście się bawiłeś ? o tym jak codziennie kłamałeś prosto w twarz ? ' - ' przepraszam ' - powiedział cicho ' - ' nawet nie wiesz , co poczułam , kiedy dowiedziałam się , że masz inną . jak dziwka , która leciała zawsze wtedy kiedy zadzwoniłeś . ' - mówiłam coraz ciszej , a łzy coraz szybciej leciały po policzkach . ' życzę Ci z Nią szczęścia . ' - powiedziałam na koniec i poszłam w stronę domu , już nawet nie zauważyłam tego jebanego muru ,przy którym wszystko się zaczęło , a zarazem wszystko skończyło .
|
|
 |
wiedziała, że to koniec. nawet nie starała się o to walczyć. odszedł. więcej go nie widziała
|
|
|
|