|
A jeżeli zechcę od Ciebie uciec? - jakich argumentów użyjesz, by mnie zatrzymać? Będziesz wił się u mych stóp, błagając bym została, a jednocześnie będziesz krzyczeć mi prosto w twarz, bym odeszła, bo nie chcesz, żebym trwała u Twego boku z litości? Jak bardzo wtedy będą zdezorientowane Twoje zmysły i jak wielkie wojny będziesz toczył w swoim wnętrzu, gdy przeciwnikami będą miłość i honor? Co ostatecznie wygra? Jak bardzo będziesz wyczerpany i ile razy przeklniesz mnie, zanim ostatecznie padniesz na łopatki? Ile nienawiści zrodzi się w Twojej głowie, gdy już zaliżesz rany? Jak bardzo będziesz życzył mi stokroć większego cierpienia, ze świadomością, że wziąłbyś mój ból na siebie? Powiedz mi to wszystko, a nie rozkocham Cię w sobie, nie popełnię po raz kolejny tego błędu.
|
|
|
Postaw mnie przed wyborem. Tu i teraz, w tej chwili. Gwarantuję, że jakaby nie była moja decyzja, to i tak wkrótce będę jej żałować. Jestem zaprogramowana na błędy, a podświadomość przyciąga nieszczęścia niczym magnes. Pragne wolności, lecz zniewalam się marnymi próbami osiągnięcia szczęścia. Zatrzymajcie świat, wysiądę. Zwrócę resztki cierpienia, bólu i doświadczeń. A potem wsiądę z powrotem i nauczę ludzi jak zyć...
|
|
|
Układam swoje życie nocami. Spaceruję po swojej podświadomości i podnoszę porozrzucane gdzieś przez potężną wichurę swoje ideały, odłamki dawnej fortecy bezpieczeństwa i spokoju. Film na tęczówce przewija się powoli. Klatki nieświadomości i wypalone wspomnienia odznaczają się głęboką czernią. Teraz już wiem, że spieprzyłam ten film. Przecinam taśmę, "the end".
|
|
|
Troszkę się pogubiłam w tym życiu. Nadal nie wiem o co w nim chodzi, nadal boli utrata kilku składników mojego świata, nadal nie umiem stawiać kroków w przód, nadal się boję... Wizja siebie za pół roku przeraża...
|
|
|
Zaciskam pięści, paznokcie przebijają skórę;
Płynie stróżka krwi, pluję bólem;
To życie nie jest wdzięczne,;
to życie nie ma litości;
Sam nie widzisz jak okaleczasz się;
w drodze do doskonałości
|
|
|
Ten mój świat ostatnimi czasy bardzo opustoszał. Głownie pod względem uczuć. Wszystko stało się takie obojętne, aż nienaturalne. Mój los, moje łzy i w samotności wypalone papierosy już nie dziwią. Smutek stał się elementem mojej codzienności? Przestałam żyć, ale nawet mi tego nie brakuje. Tak jest, tak musi być, a szarpanie się z tym nie ma najmniejszego sensu. Wypaliłam się. Przymykam powieki - dziękuję wam za te piękne wspomnienia, tylko one powstrzymują mnie przed spisaniem całego swojego życia na straty.
|
|
|
Czas na uspokojenie się, wyciszenie i odświeżenie swoich ideałów już dawno minął, a ja nawet nie spróbowałam go wykorzystać. Nie zaznaczyłam granicy, nie nauczyłam się grać po bezpiecznej stronie - tak, by nie cierpieć. Wciąż się zginałam, jednak ani przez chwilę nie zadrżałam z przerażenia - może nie jestem niezniszczalna, ale wiem, że się nie złamię - po prostu tylko zginam. Chciałam odciąć się od przeszłości, jednak sama nie dam rady tego dokonać - przeszłość wciąż we mnie żyje i nie ma znaczenie, czy ją wyklnę, odłożę na dalszy plan, czy po prostu zapomnę - w odpowiednim momencie da o sobie znać, a niezakończone sprawy znów zaczną ropieć. Spieprzyłam.
|
|
|
"W życiu bardzo ważne jest to, abyśmy umieli cieszyć się z małych rzeczy i mądrych decyzji przysiadających na ramionach czasu. W życiu ważne są te chwile, które w objęciach roztańczonego na wietrze motyla potrafią przysiąść na gałęziach rozsądku i rzeczywistej wyobraźni w taki sposób aby wiatr namiętności i młodzieńczego porywu marzeń nie zdmuchnął ich z horyzontu rzeczywistości i tego co naprawdę w życiu się liczy i jest ważne. Tak więc życzę abyś zawsze umiała dostrzec horyzont rzeczywistości i ocenić rzeczywistość świata w objęciach roztańczonego na wietrze motyla." - Przepiękna "myśl dnia" adresowana wyłącznie do mnie, dziękuję
|
|
|
nie mam najmniejszej ochoty na cokolwiek innego niż tępe wpatrywanie się w ścianę i rozmyślanie nad swoją marną przyszłością. Mogłabym napisać nędzną, ale mam o tyle dobrze, że są te warunki, dzięki którym moje życie będzie na innym poziomie.
|
|
|
wy wszyscy zachwycalibyście się nawet gównem, podanym na pięknym talerzu
|
|
|
Moja wiara w ludzi prysła jak mydlana bańka, która za wysoko wzniosła się nad ziemię. Znów beznamiętna szarpanina...
|
|
|
Ja nie palę............... No chyba, że mam. A że zazwyczaj mam... To palę.
|
|
|
|