|
Proszę powiedz mi ile musisz wypić wódki, żeby otworzyć umysł, ściągnąć mentalne kłódki. Zabić smutki, utopić cały syf. Pomyśleć o sobie samym, że to nie ty
|
|
|
Nic nie jest zapisane, o swoje trzeba walczyć; Wytrwale do celu, mam nadzieję, że sił wystarczy
|
|
|
Odrzucam egoistów i przyjaźnie dla korzyści - życie to nie biznes, a koledzy to nie dziwki.
|
|
|
A teraz, kiedy nie ma Ciebie przy mnie, mam taką wielką ochotę się w Ciebie wtulić... Powiesz, że ucieczka w zapomnienie była moją jedyną linią obrony przed porażką życiową, którą niewątpliwie zaliczyłam. Ze wszystkich pozostałych stron uderzały we mnie fale buntu, niemoralności i szaleństwa. A ja szarpałam tylko tą jedną strunę, uparcie wierząc, iż to właśnie ona uchroni mnie od tego ostatecznego ciosu. Wiedziałam, co robię. Na tamtą chwilę, nie potrafiłabym powiedzieć sobie "Pieprzyć to, idę swoją drogą. Jakoś to będzie. Nie poddam się", raczej poddałabym się grawitacji, upadając na łopatki. Dlatego postępowałam tak, a nie inaczej. Bo widzisz, teraz nabrałam sił, by wyjść z tej kruchej, jak się okazuje, skorupki obojętności i zacząć żyć. I wiem, że pierwsze, co doznam, to ten cholerny ból, którym już wcześniej dławiłam się. Ale nie boję się. Jedyne, czego się boję, to nijakiego życia. Chcę spóróbować.
|
|
|
Czasami, gdy w moim życiu jest tak strasznie cicho i nic nie odwraca mojej uwagi, analizuję siebie. Próbuję zrozumieć, poukładać, uspokoić, odratować cząstki mojego ja, moich myśli... Gdy ta cisza trwa zbyt długo, zaczynam topnieć, moje wnętrze powoli się roztapia i uwalnia z fizycznej skorupy w postaci łez. Umysł spokojnie udziela odpowiedzi na pytania i ukazuje całą prawdę. Wówczas przerażona ja, nie mogę uwierzyć, jak mogłam tak bardzo siebie skrzywdzić, jak mogłam nie zauważyć, że moje postępowanie mnie niszczy. Nie zauważyłam tego muru, który wybudowałam wokół siebie. To wszystko mnie przeraża. W tym momencie żałuję, że odrzuciłam każdego, komu udało się choć w maleńkim stopniu zrozumieć mnie. Żałuję, że nadal ich odtrącam. Potrzebuję, by ktoś chwycił mnie za rękę i wszystko mi poukładał. Cholera! Tym razem sama nie dam rady...
|
|
|
Otwieram okno i wpuszczam do moich czterech ścian samotność. Rozgość się, potrzebuję teraz Twojego towarzystwa, by zabić swoje ego i odnaleźć siebie...
|
|
|
I chuj. Ludzie nie lubią ludzi nieszczęśliwych, żyjących ciężej, zbyt wiele myślących... Patrząc na siebie z dystansu - sama bym siebie nie polubiła. Ze mną można popłynąć, ze mną można utonąć. Choć pamiętam te chwile, gdy Twój szept uspokajał: "Nauczymy się pływać...". Nie zmienię się, nie potrafię wyłączyć tych destrukcyjnych myśli, które nękają mnie od czasu, gdy stałam się świadoma wielkiej odpowiedzialności, która została na mnie chyba losowo zrzucona. Moment, w którym wszystko ucieka mi przez palce, nie jest taki straszny, jakby się wcześniej wydawało... Bezsilność jest piękna sama w sobie.
|
|
|
Łzy bezsilności, bo spieprzyłam wszystko idealnie. Olałam rodzinę, najbliższych i wszystko, co powinno być priorytetem w moim życiu, na rzecz jakiegoś chorego układu, który nie daje mi nic, nawet poczucia bezpieczeństwa. Jesteś wspaniały, ale chyba nie dla mnie... Zabawa się skończyła, czas się obudzić. Płytkie uczucia, niczym tanie mydło, da się zmyć.
|
|
|
Jeśli kiedykolwiek w swoim życiu będę kogoś winić za naiwność, napluj mi w twarz i nazwij hipokrytką.
|
|
|
Z całego serca życzę Ci okrutnie beznadziejnych dni i mam nadzieję wielką, że beze mnie skończysz gdzieś na dnie!
|
|
|
Moja koncepcja na szczęście poszła się jebać, jak tania dziwka, z chwilą, gdy Cię poznałam.
|
|
|
Jest. Napawa mnie pogodą ducha i sprawia, że mimo wszystko nie boje się kolejnych dni, tygodni, miesięcy... Może nie powinnam czuć się bezpiecznie, ale wierzę, iż mogę na Nią liczyć. Niech to trwa. Ef ♥
|
|
|
|