|
2. nikt go nie potrzebował. nikt nie zastanawiał się teraz, co robi, gdzie jest, dlaczego sypia na dywanie i nie nakrywa się kocem, skoro nie lubi zimna, po co ogląda wschody słońca, skoro napawają go smutkiem. a on pewnie pragnął czuć cokolwiek.
|
|
|
1. otworzył oczy i poczuł nagły chłód. było mu zimno. leżał na podłodze, skulony, obejmował rękami sam siebie i trząsł się lekko. skupił mglisty wzrok na zegarze ściennym i wyczytał z niego, że jest czwarta rano. przetarł oczy. wstał, podszedł do okna i wyjrzał przez nie na podwórze. lubił ładne widoki. lubił wschody słońca. czuł wtedy dziwne ukłucie w sercu, jakby żalu za czymś straconym. sam nie wiedział, co mógł stracić. ilekroć spoglądał na niebo o kolorze pomarańczy skąpanej w fiolecie, skryte między gałęźmi sosen, usiłował złapać końce swojej świadomości, odkryć źródła nostalgii. zawsze tak samo bezowocnie. domyślał się, że, jak we wszystkim, chodziło o miłość. prawdopodobnie nie chciał samotnie przeżywać tak pięknej chwili, jaką było codzienne, cykliczne budzenie się przyrody. nie chciał czuć się samotnie, tak niepotrzebny wobec onieśmielającej harmonii natury. przyroda nie potrzebowała go, był jej zbędny, a często nawet przeszkadzał.
|
|
|
3. - chłopak słuchając jej słów oniemiał. nie wiedział skąd kobieta tyle o nim wie. faktycznie wyglądało to tak, jakby dobrze się znali. uspokajając się trochę zapytał.
- skoro tyle o mnie wiesz i twierdzisz że się znamy...to powiedz mi, jak brzmi twoje imię? - białowłosa uśmiechnęła się lekko i odpowiedziała.
- samotność.
|
|
|
2. białowłosa nieznajoma natomiast nadal zachowując spokój i opanowanie, po chwili rzekła.
- sam przyszedłeś do mnie kilka lat temu, gdy odwróciłeś się od ludzi których znasz. przyszedłeś i wtuliłeś się w moje ramiona, chcąc zapomnieć o swych krzywdach oraz o tych, którzy są ich przyczynami. byłam przy Tobie, gdy twój ojciec wracał do domu i wszczynał awantury, byłam również wtedy, gdy po raz pierwszy zmuszony byłeś go uderzyć. byłam przy Tobie i wspólnie z Tobą cierpiałam. z czasem zacząłeś mnie opuszczać, gdy w twoje życie weszła inna kobieta. zostawiłeś mnie dla niej, jednak szybko wróciłeś gdyż Cię zdradziła. jeszcze kilka razy próbowałeś ode mnie odejść, znajdując sobie przyjaciół, którzy z czasem okazywali się zwykłymi zdrajcami. zostawiałeś mnie, jednak Ci wybaczam, jesteśmy przyjaciółmi. od teraz znów będziemy razem.
|
|
|
1. - kim jesteś? - zapytał chłopak spoglądając na kobietę, która nie wiadomo skąd nagle znalazła się w jego pokoju. była to dość dziwna kobieta. skóra blada jak ściana, włosy długie do pasa i białe niczym śnieg a oczy jasno niebieskie. ubrana w długą białą suknię, zrobiła kilka kroków w stronę chłopaka.
- nie wiesz kim jestem? jestem twoją najlepszą przyjaciółką. od dawna jestem cały czas przy Tobie. - odpowiedziała spokojnym głosem, a jej twarz nie pokazywała żadnych emocji. chłopak spojrzał na nią zdziwiony po czym zaśmiał się kpiąco.
- to niemożliwe. gdyby tak było, to przecież wiedziałbym kim jesteś! masz mnie za idiotę? - zdenerwowany spoglądał na nią teraz z nieukrywaną złością.
|
|
|
On jest z innej bajki. z bajki o rycerzach z żelaznej zbroi mówiących 'jak nie ta to inna'.
|
|
|
siedziałem pod oknem balkonowym. dym z papierosa mieszał się z zapachem taniego wina wylanego na dywan. moje serce dostawało dziwnych skurczy za każdym razem kiedy przed oczami przeleciał mi slajd cudownych chwil jakiegoś -już teraz odległego- dnia.
|
|
|
Poznała go w wakacje...on z jednego końca świata ona z drugiego...rozstali się...odjechał....zostawił ją mówiąc że nigdy o niej nie zapomni i bardzo ją kocha...na porzegnanie namiętnie ją pocałował...pisali do siebie dzień w dzień...aż wreszcie przestał jej odpisywac....po 2 miesiącach zmnienił status na facebooku z "wolny" do "w związku". Ale nie z nią....
|
|
|
widziałem wszystko jakby w spowolnieniu. szła wyprostowana, pewna siebie, lekko kręcąc tymi swoimi biodrami. jej długie brązowe włosy spokojnie kołysały się jakby w takt kroków. jej oczy były takie czarujące. świdrowały wszystko na co patrzyła. jej usta lekko się uśmiechały. na szyi spoczywał srebrny wisiorek z serduszkiem. chciałem, aby w swym sercu miała tylko mnie... moja bogini - myślałem - moja... i tylko moja.
|
|
|
-ej mała. zabiorę cię na te obiecane tańce.
|
|
|
takt bicia serc ich serc, stał się pewnego rodzaju kołysanką dla skołatanych nerwów każdego wieczoru, gdy samotnie leżąc w łóżkach, analizowali i podsumowywali miniony dzień. stał się pewnego rodzaju odskocznią, tak przyjemną i tak niepowtarzalną, że aż niewiarygodną.
|
|
|
wypatrzył ja w tłumie. miała na sobie czarną, obcisłą sukienkę, która uwydatniała jej długie piękne nogi i idealna figurę. jej smukła szyja kusiła go. podszedł bliżej. zauważyła go. gdy był już blisko, delikatnie musnął palcem jej kark...to wystarczyło. odwróciła się i przywarła do niego całym ciałem. tak tańczyli a ich zmysły powoli się budziły. gdy zaczęła dochodzić północ, poznali sie juz na tyle ile miejsce pozwalało. postanowili wyjść. na dworze było chłodno, jak na czerwiec.. szli razem trzymając się za ręce.
|
|
|
|