|
Wystarczył jeden jego telefon, by stworzyć bezład w mojej głowie. By przywołać wszystkie zmącone myśli, nierozszyfrowane uczucia. Jego słowa, trwające we mnie jeszcze długo po zakończeniu rozmowy. Usłyszane wyznania zdawały się nie mieć celu, bo przecież niczym ich nie potwierdził. Nie prosił o spotkanie, nie zależało mu na naszych stosunkach, pierwszym niedokończonym pocałunku. Bezczelnie milczący zostawił mnie w wewnętrznym chaosie, dyskretnie nakazując czekać, aż sam się w tym wszystkim odnajdzie. Nie złożył mi deklaracji miłości, nie uświadczył w uczuciach, ale tymczasowo zniknął. Nie obiecywał powrotu, więc ja nie obiecywałam wiecznej obecności w jego życiu. / xfucktycznie.
|
|
|
I już sama nie wiem, które kontakty są warte kontynuacji, a które powinnam już dawno zerwać. / xfucktycznie .
|
|
|
Zgubiłam się w tym wszystkim. W jego obietnicach, uczuciach, moich myślach. W romantycznych telefonach po pijaku, kiedy jedynie wtedy wyznawał mi miłość. Mimo to każde jego słowo było dla mnie tak ważne. Potem przychodził pod mój dom, już z trzeźwym umysłem, różą ściśniętą w dłoni, a ja znów naiwnie zaczynałam wierzyć w jego uczucia. Aż do znudzenia. Poświęcałam swoje bezsenne noce i łzy na jego taktykę. Ufałam bezgranicznie w dobre intencje i wciąż wmawiałam sobie, że w końcu się odnajdzie. Że zrozumie. Na próżno. I dobiegł koniec naszej miłości. I nigdy już nie byłam jak wcześniej. Byłam bogatsza o jedno rozczarowanie miłosne. O jedno cierpienie bliżej, do znalezienia ideału. / xfucktycznie .
|
|
|
Nigdy nie chciałam się do niego przyzwyczajać. Nie wiązałam naszych serc grubym sznurem, by nic nie mogło ich poróżnić. Stawiałam na miłość. Byłam pewna, że silne i wzajemne uczucie wystarczy, by nie pozwolić na niszczenie naszego wspólnego życia. Nie wystarczyło. / xfucktycznie.
|
|
|
Znasz uczucie płaczącego serca? / xfucktycznie
|
|
|
Patrzę na niego i widzę zupełnie inną osobę, niż sprzed kilku lat. Wygląda podobnie, ale to nie to samo. Tamten on nigdy nie wyrzekłby się miłości do mnie, choć już od dawna jest fikcją. Tamten on nie przeszywałby mnie spojrzeniem, kującym jak ostrze noża. Wtedy był subtelny, aż nadto wrażliwy. Dziś bałabym się do niego podejść. Bałabym się jego karcącego wzroku. Wolę uważać go za kogoś obcego, bo przecież sam do tego doprowadził, niż przyznać się komukolwiek, że mimo jego rychłej zmiany nadal znaczy dla mnie wszystko. / xfucktycznie .
|
|
|
I pierwszy raz poczuć się i być naprawdę kimś. /Onar.
|
|
|
Boję się zostać sama. W pewien sposób boli mnie myśl, że ktoś świetnie się bawi, kiedy ja zwijam się w kłębek na kanapie, lub na jednej z ławek po drugiej stronie jeziora, usiłując pohamować płacz. Przeraża mnie wizja spędzania dni bez osób mi bliskich, bez ich głosu, śmiechu, bez tych twarzy, które rozpoznałabym nawet w największym tłumie. Może zachowuję się strasznie egoistycznie, ale boję się, że po raz kolejny mogę zostać odrzucona, odepchnięta na drugi plan. Nie chcę znowu kończyć jako druga, nie chcę być niczyją opcją 'b'. Jednym z moich marzeń, lub może bardziej pragnień, jest po prostu być tą najważniejszą. /pierdolisz.
|
|
|
Lepiej być nieszczęśliwą samotnie, niż nieszczęśliwą z kimś innym. – Marilyn Monroe
|
|
|
|