 |
w piątek zadzwonił do mnie po pracy i spytał czy już zdecydowałam i czy się z nim spotkam. powiedziałam że tak, że możemy się spotkać za pół godziny w kawiarni. przyszedł, nie wiedziałam czy dobrze robię ale kochałam go, nawet po mimo tego że powiedział do mnie o pare słów za dużo. powiedziałam mu co zdecydowałam.
|
|
 |
wróciłam ze szkoły, rzuciłam plecak na fotel, włączyłam muzyke i położyłam się. usnełam, byłam zmęczona, miałam wszystkiego dość. obudził mnie telefon, dzwonił Damian " wyjdziesz ? na 10 minut, jestem na mostku " zgodziłam się. zobaczyłam która jest godzina, była 19, wstałam, uczesałam się, rozpaliłam szluga i wyszłam. czekał tam sam oparty o barierke. podeszłam do niego mówiąc tylko " cześć ".
przeprosił mnie, wytłumaczył i poprosił o drugą szanse, nie mogłam tak po prostu teraz mu wybaczyć i już, wszystko będzie dobrze, nie wiedziałam czy wg mu wybacze. powiedziałam że się zastanowie odpowiem mu za kilka dni.
|
|
 |
|
Muzyka trafia do uszu, z uszu do mózgu, z mózgu do serca.
|
|
 |
|
Leżał obok niej patrząc głęboko w oczy i ściskając jej dłoń jak tylko najmocniej potrafił wyszeptał : właśnie tak chcę umrzeć.
|
|
 |
schłodzonym Walker'em topiłam kostki lodu w szklankach stojących obok siebie, w rozpalonym kominku oboje doszukiwaliśmy się straconych chwil , jedna z piosenek niosąca się po piętrze przywracała wspomnienia ,kolejny spalony papieros uświadamiał że tęsknimy, serca zadrżały gdy spojrzenia się zbiegły , bo w nich odnaleźliśmy ogień zgubionej miłości . /slaglove
|
|
 |
jedna chwila, ułamek sekundy, i znów czujesz jak grunt usuwa Ci się spod stóp. w słuchawkach, kolejny kawałek targający sercem, zagryzasz wargi do krwi przełykając kolejną łzę, dłonie zaciśnięte w pięść, ta cholerna bezradność, kiedy wiesz, że wraz z przeszłością odchodzi całkowity sens teraźniejszości, pozostawiając po sobie puste uczucia wypełniające wnętrze, blizny na nadgarstkach przypominają tamte wieczory, przepełniony dymem pokój, smak wódki na ustach i dreszcze przeszywające ciało na wylot, wywołane jedynie dotykiem ostrza przy żyłach.. wiesz, pamiętam. / endoftime.
|
|
 |
było już ciemno, stałam i łzy leciały mi po policzkach, nie byłam w stanie nic zrobić, tylko odpalić papierosa. nawet nie mogłam myśleć bo wszystko w środku mnie chciało rozerwać, cierpiałam. za chwile jednak dostałam smsa, odczytałam go, był to sms od Damiana " prosze, spotkaj się ze mną, porozmawiaj. przepraszam. ". wypaliłam szluga, uspokoiłam się, przemyślałam i dopiero mu odpisałam. " dobrze, zadzwoń do mnie jutro o której ". Za chwile dostałam w odpowiedzi " dziękuje ".
|
|
 |
stałam na mostku, słuchałam jak szumi woda pod moimi stopami. byłam wkurwiona i smutna od wczoraj. nawet nie zadzwonił żeby przeprosić. stałam i myślałam o tym już tak dwie godziny, było chłodno bo była to już jesień a ja byłam w samej bluzie. zadzwonił mi telefon, wyciągnęłam telefon zamarzniętymi rękami i zobaczyłam że to Damian . przez chwile zastanawiałam się czy wg odebrać, w końcu na to czekałam, ale nie chciałam usłyszeć czegoś co by mnie jeszcze bardziej zabolało. ale odebrałam " słucham ". przez chwile nikt nie odpowiadał a później zbolałym głosem usłyszałam jego, zaczął się tłumaczyć itd, ale ja postanowiłam że nie będę miła, "postaraj się bardziej jeśli na prawde ci na mnie zależy, co jak bym ja coś takiego tobie powiedziała ? i po pierwsze może wyduś z siebie przepraszam, albo zrób to jak zmniejszy się twoja duma bo przecież wielki pan Damian nigdy nie przeprasza " i rozłączyłam się. łzy pociekły mi po policzkach.
|
|
 |
- tato ! nie wiesz gdzie jest moja teleskopówka ?. - co ?. - pytam się czy nie wiesz gdzie jest moja pałka teleskopowa. - to ty coś takiego masz ?. - no. - ja pierdole, nie wiedziałem że mam w domu bandyte. :D
|
|
 |
zapukałam do jego drzwi. otworzyła mi jego siostra " siemanko, wejdź tylko się nie przestrasz " powiedziała. zdziwiona weszłam i przeszłam do pokoju. Damian miał całą głowe rozciętą co było bardzo dobrze widać na jego łysym łbie a oko podbite. opadłam na fotel pytając tylko co mu się stało. usłyszałam bardzo barwną historie o wypadku samochodowym, oczywiście mu nie uwierzyłam i musiałam się dużo natrudzić żeby w końcu wydusić z niego że się znowu bił i wyszli na niego w kilku. oczywiście się na niego wkurwiłam że znowu poszedł na ustawke. podszedł do mnie, podniósł i posadził sobie na kolanach. " nie krzycz, złość piękności szkodzi. a poresztą jestem zmęczony bo dali mi jakieś leki" przytulił się do mnie i gdy mówiłam co myśle bezczelnie usnął. jego siostra stała i się śmiała, ale stwierdziła żebym się na niego nie denerwowała bo już chyba dostał nauczke i wytłumaczyła że te leki były dość mocne i dlatego usnął.
|
|
|
|