|
nienawidzę, kiedy podchodzisz do mnie ostro porobiony i pokazujesz na borutę swoich kumpli i wyrywasz mi się z uścisku. nienawidzę, kiedy sprawiasz sobie i komuś ból. nienawidzę cię takiego. / fasion
|
|
|
a mój przyjaciel? po próbie wytłumaczenia mi skąd się biorą dzieci, zaprowadził mnie na pole pełne kapusty i pokazując palcem mówi " stąd cię wzięli, młoda ". a wracając do domu wymachuje rękami i głośno mówi " teej, to jak, wytłumaczyć łopatologicznie? " i śmieje się najgłośniej jak potrafi przytulając mnie mocno i mówiąc " szkoda jak cholera, że moją rodziną jesteś " / fasion
|
|
|
uwielbiam siedzieć na ławie, która łączy dwie całkiem odmienne niezależne strony miasta. uwielbiam każde głośniejsze " pojebało cię ?!" "uważaj młoda" i "nie fochaj się już,prosze". uwielbiam kiedy jego koledzy próbują mnie wrzucić do stawu, a ja krzyczę w niebo głosy prosząc o pomoc. uwielbiam kiedy podają sobie fajki z ręki do ręki na dyma, ale z reguły ten ostatni już się nie załapie, bo reszta jest zachłanna i nie lubi dzielić się dobrami tego świata. uwielbiam również, kiedy spotykają się by zalać się w trupa, bo jedna czy druga kobieta nie ma okresu, a tymczasem reszta mianuje się wujkiem i opijają nowego członka tego świata, wtrącając go w swoje umysły i życie. wtedy droczą się, jak mogli być tak głupi, że nie uważali, natomiast reszta troszczy się o panny i rozmyśla na temat ostatniej z imprez. rozpamiętując dowiadują się coraz to nowe fakty, rozpoczynając wojnę. uwielbiam ich pomysły, nastroje i to, że po chwili popadam w paranoje. dobre to chłopaki-osiedlowe gnoje./fasion
|
|
|
siedzieliśmy sami w pokoju, światło padało mi na twarz. - co ci się tu stało? - zapytałeś, kładąc palca na moim czole. - kiedyś, kiedyś byłam najbardziej nieprzewidującym dzieckiem jakie można sobie wyobrazić, byłam wszędzie - mówiłam, chowając głowę w kolanach. - coo? nie wyglądasz. - powiedział, gładząc moje włosy. - tak było, mama nigdy nie zdecydowałaby się na mnie, wiedząc, co ją czeka, wychowując mnie. - aaa...ale jak to?! co ty w ogóle opowiadasz.. - mruknął, ściskając moje ramiona i mocno potrząsając. - tyyy... ty nie rozumiesz - ciągnęłam, podnosząc wzrok. - byłam bliska końca, bliska niczego, rozumiesz? - krzyknęłam, podnosząc koszulkę w górę i ukazując widoczną bliznę na brzuchu. usiadłeś wygodnie, a słowa dobitnie utknęły ci w głowie. / fasion
|
|
|
mijam cię na ulicy - serce próbuje ewakuować się z lewej piersi. widzę cię obok mnie - łzy napływają do oczu z prędkością światła. / fasion
|
|
|
konsekwencją palenia fajek, jest moja "świetna" cera. konsekwencją picia wódki jest prawie martwa wątroba. konsekwencją braku ciebie jest brak mnie, nie za wysoko się cenisz? / fasion
|
|
|
historio - wygram z tobą tą wojnę, o tak . / fasion
|
|
|
a jeśli nadal będziesz próbowała wmówić całemu światu, jaka to ty piękna nie jesteś to cię zakurwię - przecież wiem, grzeszących się upomina. / fasion
|
|
|
jeśli myślisz, że twój żałosny status zmieni moje uczucia co do ciebie i,że stanę się cholernie zazdrosną o tą twoją paskudną dziunię, to musisz zmienić taktykę, nie lecę na tanią miłość, i nie zrobię zupełnie nic, aby cię znów odzyskać. zakończyłam niezły rozdział z tobą a jak wiadomo, nigdy przenigdy nie popełniam błędu drugi raz, ja się na nich uczę, ha. / fasion
|
|
|
jeśli on jest tobą zainteresowany, ty nie interesuj się nim. nie upraszczaj, nie zgadzaj się. stań się niedostępna, wtedy on cię zauważy. / fasion
|
|
|
wmawiasz sobie, że ci na nim nie zależy. mijasz go na ulicy i nie robisz zupełnie nic, aby zwrócić jego uwagę. nie uśmiechasz się ani nie płaczesz. nie czujesz nic, kiedy stoi za tobą ze swoją panną. uśmiechasz się, kiedy stoi na dworcu PKS i mruczysz pod nosem ' taki skurwysyn. nie ma cie dla mnie, no popatrz ' i odwracasz się w drugą stronę. pozwalasz, aby wasze spojrzenia się spotkały. wasze twarze nie wyrażają nic - zupełnie. wracasz do domu i nawet już o nim nie myślisz. oczyściłaś swój świat z jego toksyczności. / fasion
|
|
|
|