siedzieliśmy sami w pokoju, światło padało mi na twarz. - co ci się tu stało? - zapytałeś, kładąc palca na moim czole. - kiedyś, kiedyś byłam najbardziej nieprzewidującym dzieckiem jakie można sobie wyobrazić, byłam wszędzie - mówiłam, chowając głowę w kolanach. - coo? nie wyglądasz. - powiedział, gładząc moje włosy. - tak było, mama nigdy nie zdecydowałaby się na mnie, wiedząc, co ją czeka, wychowując mnie. - aaa...ale jak to?! co ty w ogóle opowiadasz.. - mruknął, ściskając moje ramiona i mocno potrząsając. - tyyy... ty nie rozumiesz - ciągnęłam, podnosząc wzrok. - byłam bliska końca, bliska niczego, rozumiesz? - krzyknęłam, podnosząc koszulkę w górę i ukazując widoczną bliznę na brzuchu. usiadłeś wygodnie, a słowa dobitnie utknęły ci w głowie. / fasion
|