 |
cz5 ( koncowa - brak weny )razem powoli... Głęboko... Teraz płacze już bardzo... Ale to nie przez fizyczny ból.. Już nie widzi, co robi... Na oślep... Krew szybciej płynie... Cała ręka we krwi... Naprawdę tego nie chciała... Mała dziewczynka... Wraca do domku... Trzyma się za rączkę... Owiniętą białą chusteczką w czarne kropeczki... Jest silna... Nieprzytomny wzrok... Wchodzi do domu... Wita się z mamusią i tatusiem... Nic nie zauważyli... Podpuchniętych oczu, plamy na bluzce... Idzie na górę, zamyka się w pokoiku... Wyciąga JEGO zdjęcie... I obiecuje sobie po raz kolejny, że już więcej tego nie zrobi... Jest przecież silna... Mała dziewczynka... Już teraz wie, że za jakiś czas znów pójdzie do parku... Na swoją białą, brudną ławeczkę...
|
|
 |
Tam na dnie, został twój ślad... ;(
|
|
 |
nie żyje się, nie kocha i nie umiera - na próbe
|
|
 |
Wystarczy tylko zamknąć drzwi wyrzucić zbędny klucz,
puścić muzykę głośniej i zapomnieć o tym głupim świecie
|
|
 |
cz4 gdzie? I znów widzi JEGO oczka... Mała dziewczynka nie chce tak żyć... Nie chce żyć w tym świecie... W świecie gdzie wszyscy kłamią... Oszukują... Mała dziewczynka sięga do swojej czarnej torebki... Czarnej jak JEGO oczka... Nie płacze... Jest silna...Przegląda kieszenie... No, gdzieś musi być...Przecież zawsze nosi ją ze sobą... Jest!... Jej mała przyjaciółka? Być może najlepsza... Tylko ona ją rozumie... Tylko ona łagodzi ból... Tylko ona nie zadaje pytań i nie mówi, że wszystko będzie dobrze... Żyletka... Bierze ją w rączkę... Małą... Chudą... Podciąga rękaw... Brzydki widok... Chociaż już troszkę zarosło.... Ma w oczkach łzy... Miała tego nie robić... Ale i tak zawsze do tego wraca... Jeden zdecydowany ruch... Mocny...Szybki... Nie bolało... Zaraz zacznie sączyć krew... Jest... I jeszcze raz... Tym
|
|
 |
cz3 zimnych policzkach.... Ręce się trzęsą... Oczka szczypią... Serduszko pęka... Mała dziewczynka znów zraniona... Znów odrzucona... Płacze słonymi łzami... Boi się... Obok niej siada para... Przytulają się... Mała dziewczynka wybucha głośnym płaczem... Para odchodzi... I ta myśl, że to mogłaby być ona i ON... Myśl, że ona dałaby MU wszystko... Jeśli tylko by chciał... Mała dziewczynka uspokaja się... Jest przecież silna... Małe dziewczynki zawsze są silne... Nie chce wracać do domu... Nie chce tam być... Nie chce patrzeć na twarze mamusi i tatusia... Oni uważają, że ją kochają... że wiedzą o niej najwięcej... Nie widzą nic... Nic... Nie chce udawać przed nimi ze wszystko jest dobrze... Nie wróci do domku... Skoro nie do domku to
|
|
 |
cz2 silna... Myśli małej dziewczynki przenoszą się gdzie indziej... Idą kilka dni wstecz... I znów widzi... Jak kilka kroczków od niej stoi ON.... Stoi i uśmiecha się... Znów widzi, tak wyraźnie, jak zawstydzony był, kiedy zapytali się GO czy ją lubi... Znów bębni jej w uszach JEGO odpowiedź... Znów widzi jego czarne, świecące oczka... Znów czuje na sobie JEGO spojrzenie... Czuje JEGO ręce... Te krótkie chwile wtedy dały jej tyle szczęścia... Pozwoliły odzyskać Nadzieję... Teraz próbuje sobie przypomnieć to uczucie szczęścia... Nie pamięta.... Zapomniała?... Znów przenosi się w ten dzień... 6 czerwca... Niedziela... Nie wydarzyło się niby nic... Dla niej tak wiele... Znów pamięta jak widziała swoje oczy odbijające się w JEGO oczkach... Nie wytrzymuje. Płacze. Tak żałośnie... Cichutko łka... Łzy spływają po
|
|
 |
cz1 Mała dziewczynka... Siedzi na białej, brudnej ławeczce w parku. Ma skrzyżowane nóżki. Twarz zakrytą rączkami. Siedzi tak bez ruchu. Nie płacze. Jest silna... Myśli. Myśli o tym jak bardzo była szczęśliwa. Jak wszystko wydawało się jej proste... Nagły podmuch wiatru, osuwają się rękawy bluzeczki... Widać czerwone kreseczki... Sznyty... Jest ich tak dużo... Czemu to sobie robi?!...To musiało ją tak bardzo boleć!... Ma takie chude rączki... Nagle poruszyła się... Podnosi główkę do góry... Patrzy na świat, który ją otacza... Patrzy na ten park... Park, z którym wiąże tyle wspomnień... Widzi inne dziewczynki... Tylko ze one są szczęśliwe.. Maja swoich chłopców... Śmieją się... RAZEM.... Przytulają... Całują... Mała dziewczynka czuje się tak przeraźliwie samotna.... Jej małe, kruche ciałko zaczyna się trząść.... Jest jej zimno... Chociaż świeci letnie słońce... Ale nie płacze... Jest przecież
|
|
 |
Uczymy sie na bledach zycie to praktyka tu nikt nie jest idealny kazdy sie potyka .!
|
|
 |
cz5( koncowa) - Musiałem przyjechać, musiałem cię zobaczyć… Ja…
- Ci… -dotknęła palcem jego ust. Nie musiał już nic mówić. Rozumiała. Przytuliła go mocno. Poczuła zapach jego włosów, skóry. Tak, to na pewno nie był sen. Była szczęśliwa, bo był przy niej. Wzięła go za ręką, powiedziała mamie, że nie długo wróci i zabrała go na pola. Chciała obejrzeć z nim zachód słońca i pomilczeć. Na rozmowy przyjdzie czas… Teraz chłonęli siebie nawzajem. Patrzył na nią tak jakby była najpiękniejszym prezentem, jaki dostał w życiu. Czy to była miłość? Nie wiedziała… Wiedziała tylko to, że już nie będą potrzebne jej łzy. Wiedziała, że chce go mieć na wieczność. Tylko to się liczyło… Ich splecione ręce i zapadający zmrok.
|
|
 |
cz4. Nie zauważyła nawet jak szybko minął jej dzień. Łowienie ryb z tatą, pływanie żaglówką, opalanie, ognisko. Wydawało jej się, że minęła sekunda do czasu, kiedy obudziła się następnego ranka i przyszedł czas pakowania bagaży. Jadąc samochodem patrzyła jak wszystko ucieka w tył. Bała się tylko by razem z tymi wszystkimi krajobrazami jej nie uciekło coś ważnego. 2 godziny i byli w domu. Wchodząc do klatki usłyszała głos. Na początku myślała, że zwariowała. Jednak, gdy się odwróciła wiedziała, że ten głos to naprawdę jego głos. Rzuciła bagaże na ziemię i pobiegła w jego stronę. Już, już chciała go przytulić, gdy zatrzymała się nagle i popatrzyła pytająco.
|
|
 |
cz3.Wolała leżeć i myśleć o nim niż na głos mówić o swoich uczuciach. W końcu po kilku godzinach, z jego imieniem na ustach zasnęła.
Wstała bardzo wcześnie. Pierwsze, co zrobiła to poszła na pomost. Wiatr rozwiewał jej włosy. Czuła wspaniały zapach wolności. Już jutro miała razem z rodzicami wracać do Łomży. Z jednej strony nie miała na to ochoty ,bo chociaż wspomnienia o nim bolały dawały jej zarazem niesamowite poczucie szczęścia, a tutaj wszystko kojarzyło jej, się z nim, z drugiej strony jednak wiedziała ,że nie może ciągle żyć wspomnieniami. Powrót do rodzinnego miasta miał jej ułatwić uporanie się z tęsknotą…
|
|
|
|