 |
Kilkanaście ostatnich miesięcy odebrało mi nadzieję do życia. Przeżyłam wewnętrzny koszmar, o którym nie mówiłam nikomu. Przeżyłam coś przed czym nie chciałam się ujawniać. Lecz to wróciło, od nowa uderzyło. Choć minęło tyle czasu i jakoś nauczyłam się z tym żyć, to poczułam to samo ukłucie, tą pustkę, poczucie emocjonalnego strachu. Nogi mi się ugięły i poczułam, że powoli tracę grunt nad własnym życiem, nad przyszłością, której nie planuję. Bałam się, cholernie mocno się bałam, że z taką łatwością, jak kiedyś odpuszczę wszystko, całe życie. Nie chciałam i nie chcę, aby ta choroba wciąż we mnie życia. Jednak tak ciężko jest się jej pozbyć. Tak cholernie trudno się z niej leczyć, bo nie ważne, ile odwiedzi się lekarzy, to jest coś, co powróci, zawsze... Niezależnie od tego, jak silne wydarzenia będą miały miejsce, ona wróci i zaatakuje.
|
|
 |
Obiecałam, że nie będę płakać i słowa dotrzymałam. Zacisnęłam ubiegłej nocy mocno powieki i zagryzłam wargi. Starałam się nie uronić ani jeden łzy. Choć wspomnienia uderzały we mnie ze zdwojoną siłą, nie poddałam się. Nie zrobiłam nic, aby się poddać. Nie chciałam, nie byłam gotowa na nową porażkę.Czułam, że muszę wygrać sama ze sobą i pokonać swój strach oraz lęk. Poczułam, że udawanie nie jest dobre, ale czasami jest łatwiejszą ucieczką od życia, od myśli, od samobójczych ruchów. Udawanie jest po części ratunkiem. Im dłużej udajesz, że Ci nie zależy, im dłużej wmawiasz sobie, że jest tak, a nie inaczej to masz większą szansę na uwolnienie się od strachu, który może przyjść w każdej chwili i uderzyć w Ciebie z niebywale ogromną mocą, przed którą nie będziesz umiała się bronić.
|
|
 |
Potrzebuję wsparcia, otuchy. Potrzebuje Ciebie jak nigdy.
|
|
 |
Czasami zwykły obiad zmienia poglądy na świat i na niektóre znajomości. Niepewnie zajął miejsce na przeciwko mnie i obdarzył mnie nieśmiałym uśmiechem, takim samym jak przy naszym pierwszy spotkaniu cztery lata temu a ja ponownie poczułam się tą radosną dziewczyną, która rozkwitała w jego obecności, za każdym razem na nowo. Nic się nie zmieniło. Jego oczy wciąż wyrażają tęsknotę i nadzieję za utraconym czasem, który był dla nas jednym z najpiękniejszych. Dostrzegłam w jego źrenicach żar dawnej miłości, która nas łączyła. Nic nie mówił, odpowiadał jedynie na pytania mojej mamy i wujka a ja? Ja wsłuchiwałam się w jego barwę głosu, która niegdyś była dla mnie ukojeniem. Obserwowałam jego ruchy, które przecież znam na pamięć i próbowałam dostrzec w nim kogoś obcego, ale nie potrafiłam. On się nie zmienił, wciąż jest taki sam, od naszego rozstania jedynie trochę posmutniał, częściej widzę tęsknotę i żal w jego oczach, ale cieszę się, że mam w nim przyjaciela. Szczerego, prawdziwego.
|
|
 |
Cholernie trudno mi zaakceptować każdy jego defekt. Ciężko udawać zrozumienie w chwilach, gdy chcę wykonać coś czego pragnę a czego on nie popiera. Świadomość, że jego priorytety różnią się od moich w diametralnym stopniu to wręcz katorga. Wszystko wydaje się być zagmatwane. Zakazy, nakazy, kłótnie, zaborczość, przesada, warunki, chęć trzymania mnie na smyczy - Czuję się jak wiezień, swoich własnych uczuć, poniekąd miłości, a przecież kocham swoją wolność. Uwielbiam swoją spontaniczność i chęć robienia tego na co mam ochotę. Przecież to moje życie, mam prawo przeżyć je po swojemu, bez nadmiernej ingerencji osób trzecich. Jeśli kiedyś odejdę to przecież i tak wrócę. Chcę spełniać plany, marzenia, kształcić się, zrobić w końcu coś dla siebie, ale oczekuję zrozumienia i akceptacji a nie ciągłego torowania mi drogi do samospełnienia. Nie mogę odsuwać na bok każdej znajomości, przecież inni ludzie mogą być dla mnie również ważni, więc nie będę zwracała uwagi na to czy komuś się to podoba.
|
|
 |
Cześć Aniołku, powiedz mi co u Ciebie? Dawno Cię nie odwiedzałam, przepraszam, nie mogłam, nie dawałam rady. Ilekroć zbliżałam się do bram cmentarza, rozpacz rozdzierała mnie od środka, upadałam, krztusiłam się łzami, chyba znowu nie potrafię sobie z tym poradzić. Powinnaś być obok, trwać, pilnować mnie, zresztą nie tylko Ty, On również. A teraz nie mam nic. Ciągle ktoś walczy o mnie, o moje człowieczeństwo, ciągle ktoś próbuje mnie podnieść, albo dobić. Nie jest dobrze, jest fatalnie. Co ja mam bez Was zrobić? Szukam swojego miejsca na ziemi i nie potrafię go odnaleźć. Staram się żyć, funkcjonować, z pustką w sercu i kawałkiem duszy. Próbuję, ale bądźcie przy mnie, moim cichym głosem rozsądku, który wciąż mnie upomina i wskazuje błędy. Spoglądajcie na mnie z góry i proszę, nie bądźcie rozczarowani moim postępowaniem, ja po prostu błądzę, gubię drogę, ktoś zamazuje mi ścieżkę - to chyba życie, chce mnie doprowadzić do granicy szaleństwa.
|
|
 |
Wiesz, pamiętam wszystko. Pamiętam wspólne spacery po torach z butelką Jacka Danielsa. Pamiętam wspólne noce na polanie i wpatrywanie się w gwiazdy. Pamiętam nasze spontaniczne wyjazdy nad morze a czasami za granicę. Pamiętam jak przedstawiłeś mnie swoim rodzicom i jak bardzo się cieszyli, gdy przyjeżdżałam do Ciebie. Pamiętam jak starałeś się o względy mojego ojca, który testował Cię na każdy możliwy sposób. Pamiętam jak wspólnie malowaliśmy płot a przy tym oblewaliśmy się nawzajem farbą. Pamiętam każdy list, który mi wysłałeś - mam je nadal. Pamiętam każde nasze wyjście na domówkę lub ognisko - nie odstępowałeś mnie na krok a Twój wzrok zawsze spoczywał na mnie. Pamiętam, że byłeś zawsze, kiedy na innych nie mogłam polegać. Pamiętam, że byłeś w stanie przejechać ponad 600 km tylko po to by mnie przytulić i pocałować po czym od razu wracać. Pamiętam miłość w Twoich oczach, pamiętam każdą obietnicę i deklarację. Pamiętam każde "na zawsze".
|
|
 |
Słoneczko praży, leżę sobie w bikini na kocu z ogromnym kacem, a w tle leci właśnie Bezczel. Próbuję się odprężyć i choć na chwilę zapomnieć o rzeczywistości. Problemy jak i burdel w mojej głowie mnie przerósł. Żałuje, myślę o powrocie, lecz nie jestem chyba na to gotowa. Przepraszam, ale musi minąć jeszcze kilka dni, a może i tygodni. Lecz, gdy się odbije od dna obiecuję Ci pomóc i spełniać się być może znów w roli Twej kochanej dziewczyny. Na chwilę obecną ten związek mnie przerósł i przepraszam, ale znów zakładam słuchawki na uszy wsłuchując się w te słowa i bit. [thistylee]
|
|
 |
Bo nocą jestem sobą, nikogo nie udaję- czuję wszystko dwa razy mocniej. Czasem się śmieję a czasem mam wszystkiego dość. Ale wiesz co? mnie nie da się oswoić do mnie trzeba się przyzwyczaić.
|
|
 |
Kolejny wieczór, kolejna noc bez poczucia że jestem jednak dla Ciebie ważna. Kolejny raz wylewam łzy, kolejny raz myślę o przeszłości, ale wiesz dobija mnie to, przygniata coraz bardziej. Chciałabym
wreszcie się uśmiechnąć, szczerze móc cieszyć się życie. Mam wszystko, wspaniałych przyjaciół którzy wierzą we mnie bezgranicznie, mam rodzinę która kocha mnie mimo wszystko, jestem zdrowa i w pełni czuję się dobrze. Mimo tego jestem nieszczęśliwa, czuję że jednak czegoś mi brakuję. Mogłabym powiedzieć że brakuję mi miłości, ciepła i bezpieczeństwa. Mogłabym kolejny raz wybełkotać jak bardzo nienawidzę życia, jak bardzo nie chcę oddychać. Mogłabym znów popełnić błędy których jutro będę żałować trzy razy bardziej niż dzisiaj, ale nie. Ja wolę usiąść rozpłakać się i kolejny raz opić los który traktuje mnie tak parszywie, wolę się załamać- wolę się przejmować. Może powinnam być obojętna, powinnam przestać się przejmować, ale nie potrafię zapomnieć, nie potrafię gdy wszystko przypomina mi Cię.
|
|
 |
Miłe uczucie, kiedy po wielu udrękach, smutkach i wylaniu milionów łez, możesz siąść spokojnie za kierownicą w samochodzie i jechać nie martwiąc się o nic. Nie sądziłam, że kiedykolwiek uda mi się podejść do egzaminu na prawo jazdy i je zdać, Nie sądziłam, bo nie wierzyłam, że coś takiego może być realne w moim życiu. A jednak, udało się. Dlatego moje szczęście i radość jest podwójna, bo choć dziś mija miesiąc od zdania go, a drugi tydzień od posiadania dokumentu potwierdzającego moje uprawnienia, to wciąż nie mogę w to uwierzyć. Nadal słyszę od znajomych, od kumpla, że zdałam u kogoś, kto nikogo nie przepuszcza. I to jeszcze bardziej niesamowite uczucie radości, kiedy przypominam sobie, jak bez żadnych problemów pokonałam całą trasę i w tak krótkim czasie. Nie wierzyłam w siebie, we własne możliwości, ale od tamtego dnia coś we mnie pękło, coś się zmieniło. Zmieniłam się ja i moje podejście do życia oraz szans, które dostaję od losu.
|
|
|
|