|
Bóg stworzył facetów po to by ich kochać! / s.z.w
|
|
|
Cz 2 / Muzykę leciała tak głośno, że nie usłyszała kiedy ktoś do niej podchodził. Kiedy zobaczyła, że ktoś koło niej usiadł o mało nie spadła z mostu. Nawet nie sprawdziła kto to. Nie obchodziło jej to. Odwróciła tylko głowę, żeby ten ktoś nie widział jej łez. Nie mogła powstrzymać się od płaczu. Po prostu nie umiała przestać, tęskniła. Nagle z jej uszu ktoś wyjął słuchawki. - Też nie możesz zapomnieć. Prawda? - Zapytał tak dobrze znany jej głos. - Mogę.- Odpowiedziała. - To dlaczego płaczesz? Dlaczego tu przyszłaś? - Mogę ale nie chcę. - odpowiedziała. Zerwała z nim dla chłopaka który zabawił się z nią i odszedł. - A ty co tu robisz? - zapytała. - Tęsknię. Nie mogę o tobie zapomnieć mimo, że strasznie mnie zraniłaś. - Zachowałam się jak suka a ty za mną tęsknisz? - nie wierzyła jego słowom. - Tak, tęsknię. Kocham Cię mała.- Ja ciebie też.- odpowiedziała. Objął ją ramieniem. - Nigdy więcej mnie nie rań. - Powiedział. - Nigdy. - odparła i pocałowała go. Dziękowała Bogu, że jej wybaczył.
|
|
|
Cz 1 / Ten dzień zapowiadał się tak jak każdy inny. Sobota jak sobota. Wstała koło 1o.oo. Weszła pod prysznic. Z mokrymi włosami odrabiała lekcje i słuchała muzyki. Wysuszyła włosy. Zjadła obiad. Wróciła do pokoju i znów słuchała ulubionych melodii. Koło godziny 16.oo złapała bluzę. Założyła wygodne dżinsy i adidasy. Krzyknęła do mamy, że wychodzi. Złapała w rękę swoją mp3 i wyszła. Jak co dzień przemierzała tą samą trasę. Ze słuchawkami w uszach, stawiała kroki i nie myślała o niczym. Szła sama. Nie rozglądała się wokoło. Poszła nad rzekę. Na most. Ten most. Usiadła na jego brzegu. W mp3 rozległa się ich piosenka. Nie wytrzymała. Ostatnio coraz częściej znów o nim myślała. Popłynęły łzy. Mimo, że była twardą dziewczyną ta sytuacja ją przerastała. Siedziała i płakała. Mając nadzieję, że nikt jej nie widzi w takim stanie. Błagała niebiosa, żeby nikt jej nie zobaczył. Cieszyła się, że wybrali sobie Ten most. Mało kto tędy chodził. Więc mogła spokojnie dać upust swoim emocjom.
|
|
|
Stała samotnie nad brzegiem zalewu. Patrzyła się na falującą wodę. Zimny wiatr owiewał jej szczuplutkie ciało. Było jej strasznie zimno. Ale, stała w miejscu. Nie ruszała się. To było ich ulubione miejsce. Uwielbiali tu przychodzić. Stawał za nią i obejmował w pasie opierając brodę na jej głowie. Wtedy wcale nie było jej chłodno. A teraz.... A teraz stała na brzegu sama. Mała dziewczynka. Zapłakana. Chciała mieć go przy sobie. Marzła. I stojąc tak, wyklinała go. Tak strasznie ją zranił. Chciała zamarznąć. Umrzeć. Ale nie chciała zadać takiego bólu rodzicom. Więc postanowiła, że nie wyziębi się na śmierć. Ale stała dotąd dokąd jej serce nie zmieniło się w sopel lodu. Zamarzło. Na zawsze. Od tamtego mroźnego dnia nad zalewem. To miejsce stało się jej królestwem. Przychodzi tam codziennie. I stoi. Nic nie robi. Stoi i marznie. Ubiera się coraz lżej. Mimo, że na dworze coraz chłodniej. Stoi i patrzy. A jej serce nie czuje już NIC. Tylko po policzkach spływają pojedyncze łzy..
|
|
|
Otworzyła okno. Zaciągnęła się świeżym powietrzem. Poczuła na twarzy wiatr. Znowu miała te dni w których tęskniła. Usiadła na parapecie. Nogi wywiesiła przez okno. Mimo, że minęło tyle czasu. Ona cięgle o nim pamiętała. Łzy spływały jej po policzkach. Tusz rozmywał się i zostawiał tylko czarne smugi. W ręku trzymała łańcuszek. Od niego. Parzył ją w rękę. Ale ściskała go co raz mocniej. Chciała wykrzyczeć światu, że nadal go kocha. Nikt nie rozumiał jej bólu. Naprawdę go niesamowicie mocno kochała. Zeszła z parapetu. Zamknęła okno. Włożyła sweter i wyszła z domu. Poszła na cmentarz. Chciała się z nim spotkać. Padła przy jego grobie. Zaczęła płakać. Nie mogła pogodzić się z jego stratą. Śpieszył się do niej na spotkanie. To go zabiło. A ona nadal go kocha. I ze łzami w oczach, położyła się na zimnej płycie i zasnęła. Nie miała odwagi się zabić i do niego dołączyć. Ale po prostu zamknęła oczy. Wyobraziła sobie, że jest obok niego. Mimo, że jego już nie było. Ona kochała nadal....
|
|
|
Zebrały się wszystkie księżniczki z bajkowego świata i wszyscy ich kochankowie w jednej komnacie. I zaczęło się prawdziwe Love Story XXI wieku. / s.z.w
|
|
|
Och kochanie, jak ty dzisiaj świetnie Kłamiesz ! / s.z.w
|
|
|
I pamiętam ten pierwszy nieśmiały uśmiech. Twój niepewny krok. Spuszczoną głowę. A gdy stanąłeś przede mną i spojrzałeś w oczy wysiadłam. Miałeś taki szczery wyraz oczu, głębokie spojrzenie i długie rzęsy. Byłam twoja zanim się odezwałeś. Nie podobało mi się, że tak szybko się zakochałam. Tak na twoje PYK. Jak łatwa dziewczyna. Ale ty wiedziałeś, że tak nie jest. Zarumieniłeś się bo wpatrywałam się w twoje oczy tak intensywnie. Ja zrobiłam to samo i spuściłam wzrok. Czekałam, aż zagadasz. Powiesz ,,Cześć, dasz swój numer?" Ale ty stałeś bez słowa. Chwilę potem uniosłeś mój podbródek tak , żebym znów spojrzała Ci w oczy. Uśmiechnąłeś się. Jaki ty miałeś cudowny uśmiech. I wtedy usłyszałam twój głos. Głęboki, ciepły, przyjazny. ,,Miło poznać" powiedziałeś. Staliśmy tak dobre parę minut. Znajomi przechodzili obok a ja delektowałam się twoim głosem, twoimi oczami. Nie wiedziałam jak masz na imię. Nie obchodziło mnie to. Wtedy mnie pocałowałeś. To było cudowne. Niezapomniane / s.z.w
|
|
|
|