 |
Dzwoni telefon. Biegniesz na zbity pysk z myślą, że może jakimś cudem to on dzwoni... Podbiegasz do telefonu i odbierasz z nadzieją, że to on, a w słuchawce słyszysz:
No cześć córciu, zaraz będę w domu, tylko jeszcze skoczę do sklepu po śmietanę, a ty w tym czasie nastaw ziemniaki. Kocham Cię. Pa.
|
|
 |
Ahh, jak miło siedzieć w koszulce mężczyzny-taty. Jego koszulkę zabrał mi wtedy, kiedy odchodził.
|
|
 |
zobaczyłam twoich kolegów. szukałam cie wzrokiem w ich grupce, bo wiedziałam, że zawsze jesteś z nimi, lecz tym razem ciebie nie było.
spuściłam wzrok i poszłam dalej. poczułam czyjąś rękę na ramieniu. odwróciłam się i zobaczyłam ciebie. przywitałeś się i powiedziałeś, że wiesz,
że tęsknię, i że nadal cie kocham. dodałeś jeszcze to, że to nie ma sensu i lepiej dla mnie będzie jak znajdę sobie inny obiekt zachwyceń. stałam jak kołek.
odwróciłeś się i poszedłeś do kumpli. łzy spływały mi po policzkach, oddech przyśpieszył. pomyślałam sobie, że masz rację. wytarłam łzy i poszłam dalej z nadzieją,
że kiedyś znajdę kogoś, kogo pokocham ze wzajemnością.
|
|
 |
-trzeba mieć nieźle nawalone we łbie, żeby herbatę słodzić ośmioma łyżkami cukru. -niekoniecznie nawalone, wystarczy mieć tylko zranione uczucia.
|
|
 |
Wiem, że uczucie czasami lubi spieprzyc i pójśc na urlop, ale pół roku, to chyba za długi urlop, chyba, że macierzyński.
|
|
 |
Płacze. Serce zwinięte w rulon nie oddycha. Błyszczyk zmywa kropla łzy, czarne strumyki na policzkach od tuszu do rzęs. Niby wodoodporny, ale już ma dość tej odporności przez tysiące łez. Oddech jest lekki, spokojny - o ile w ogóle jest. Biała sukienka poplamiona tanim czerwonym winem, obcas złamany, włosy rozczochrane, a torebka w kałuży. Chcesz jeszcze wiedzieć coś więcej o tym wieczorze, kiedy mnie zostawiłeś?
|
|
 |
Cz.1. Była zima. Mieliśmy się spotkać na placu zabaw, które stało przy starym przedszkolu. Usiadłam na ławce i czekałam na Ciebie. Przyszedłeś ze swoim psem. Przywitałeś się i powiedziałeś, że to koniec. Serce zwinęło mi się w rulonik, nie mogłam oddychać. Odchodząc zostawiałeś odciski swoich butów na śniegu. Wstałam z ławki i upadłam na śnieg. Leżałam tam myśląc, że zaraz wrócisz i powiesz, że to cholerny żart. Nie wróciłeś. Po kilku godzinach marznięcia na śniegu przyszła przedszkolanka, uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:"Nie martw się. To drań. Na pewno wiedział, że będziesz cierpieć tu, na śniegu. Nie mówię, że wszytko będzie okej, bo to byłoby żałosne, ale postaraj się nie przejmować nim. żyj tak, aby żałował tego, że zerwał z Tobą." Po czym podniosła mnie z mokrego śniegu. Podziękowałam jej, a Ona wytarła mi łzę spływającą po policzku.
|
|
 |
Cz.2 W drodze powrotnej do domu zobaczyłam Go. Był z jakąś lafiryndą w różowej kurteczce i w białych kozaczkach na szpilkach. Nie rozpłakałam się. Ciągle myślałam o tym co powiedziała mi przedszkolanka. Przeszłam obok nich z głową podniesioną do góry i syknęłam do niego patrząc się na nią : "Gratuluję gustu kochanie."
|
|
 |
Wiem, jak bardzo nie lubiłeś, kiedy pisałam z innymi. Denerwowało Cię to i wiedziałam o tym dobrze, ale mimo to nadal pisałam z innymi. Byłam przekonana co do swoich uczuć do Ciebie i myślałam, że Ty tez jesteś pewny tego, że Cię kocham. Nie wytrzymałeś. Uczucie zazdrości wygrało. Zerwałeś. Teraz żałuję tego, że nie przestałam pisać z kolegami, przecież w sumie oni nic nie znaczyli dla mnie. Oni nie byli moim całym światem, Ty nim byłeś. Straciłam mój cały świat w ciągu jednej chwili.
|
|
 |
Było minęło, tylko dlaczego nie mogę dopuścić do siebie tej myśli?
|
|
 |
Już nie wierze w Ciebie. W nas. Widze w Twoich oczach, że już Ci nie zależy. To przykre. Po raz kolejny mnie ranisz. Wiem, że kiedy odejdziesz będę płakać całymi dniami i nocami, jeść garściami tabletki nasenne i palić paczkami fajki, ale kiedyś wyjdę z tego. Musze wyjść. Przecież chce mieć męża, troje dzieci, śliczny drewniany domek z ogródkiem i puszystego kundelka, a przede wszystkim chce być szczęśliwa.
|
|
|
|