 |
`Dotarła do niej śmierć, której nie rozumiała. Niewyobrażalny brak kogoś. Nieodwracalny brak. Jest ktoś, kogo nie ma. Nie ma i nie będzie. Ktoś ze swoją aurą i częścią aury swoich bliskich. Bolesna bezradność.
|
|
 |
`Wyszła na spacer dokładnie w południe. Jej długie, lniane włosy pogładził lekki podmuch wiatru- jakby głaskał zboże. On czekał naprzeciw niej, na skraju chodnika, nie mogąc zdobyć się na żaden gest czy słowo. Chłonął całą jej postać, jej miękki chód i melodyjny głos. Dwa metry przed nim przystanęła na chwilę i spojrzała na niego najpierw obojętnie, a potem oczy jej rozbłysły tak jak w przeszłości, gdy spotykali się pod jej domem, nad strumieniem. W tych głębokich oczach była wtedy bezgraniczna wiara w niego i w nich, w ich pomyślny czas, w ich ziemską i wieczną nieskończoność. Za to spojrzenie oddałby życie. Ukląkł przed nią automatycznie. Czuł magię jej wzroku tylko przez chwilę. Odwróciła głowę i przeszła obok niego bez słowa.
|
|
 |
`Chciała go widzieć szczęśliwego. I jeszcze pragnęła, by zobaczył ją, przekonał się, że o nim pamięta, że żałuje, że nie przestała o nim myśleć. Że jest dla niej najważniejszy, że porzuciłaby dla niego cały swój obecny świat, wyrzekłaby się wszystkich i wszystkiego. Czy to było dużo ? A może nie stanie się nic. Spojrzą na siebie obojętnie i się rozejdą. Czy tak nie byłoby lepiej? Może przespałaby wtedy pierwszą od lat całą noc? Może uzyskałaby odrobinę spokoju?
|
|
 |
`Nie spodziewał się jej spotkać już pierwszego dnia. Dlatego zdecydował się pozostać tu dłużej, jak długo będzie trzeba. Byle tylko ją zobaczyć. Mieć szansę spojrzeć w jej oczy i prosić o przebaczenie. Ubłagać ją. Gotów był na wszystko- nawet umrzeć, gdyby to miało być ceną. Ale takiej ceny nie będzie. Może być jedynie odświeżona gorycz. I rozbudzenie stłumionych uczuć.
|
|
 |
`Jeszcze parę dni temu spotkałby się z kolegami. A teraz oni byli coraz dalej. Ich aura rozpuszczała się w czasie. Była bladą ledwie widoczną kulą, poprzecinaną płaszczyznami pamięci. W jego niemal pustej, pojemnej i chłonnej przestrzeni.
|
|
 |
`-Czytamy tu, że los wyznacza naszą przyszłość. Sami nie powinniśmy decydować na przykład o własnej śmierci. -Przecież ja nie myślę o śmierci. -Myślisz. Każdy myśli. Ja myślę często. W Twoim wieku żyje się najczęściej instynktownie. Wiesz, co to jest śmierć? -No tak. -Gdy, na przykład, powiem Ci, że jestem chora i masz mi pomóc umrzeć, to co zrobisz? -Jak to co? -Albo powiem Ci, że mi się świat nie podoba i chcę odejść. -Byłoby trochę szkoda. Ale ja na pewno nie będę Twoim katem...
|
|
 |
`Czy są jeszcze inne światy? Czy istnieje światło, które pokaże jej drogę do domu ? Przecież nie potrafiła być już sama. Czy może iść w tej sukience ze swoim żalem i bezmierną skargą? Wybrała dziś taką, jaką najbardziej lubił.
|
|
 |
`Wielki głaz, o który się opierali, siedząc na ziemi, był symbolem stałości i siły uczuć. Przy nim powiedzieli sobie najważniejsze słowa. Tego dnia kamień był również świadkiem wyznania, które spłoszyło nagle i gwałtownie jej spokój. W chwili, gdy patrzyła na niego z filuternym uśmiechem, on odsunął ją od siebie i powiedział coś, co nagle poruszyło niebo, które zaczęło spadać z wielką prędkością, przygniatając ziemię i grzebiąc ją, zanim zdążyła się ukryć. Zawołała go kilka razy, ale on stał przy niej nieobecny. Jego zdecydowane słowa odsłaniały dojmująco ponurą prawdę ...
|
|
 |
`Miłość, o której potrafił mówić prostymi słowami, była dla niej wszechobecnym dotykiem i zapachem. Miała wymiar powietrza. Stała się oddechem ziemi, pulsem natury, rytmem jej ciała, pełnią jej biologii. Gotowością na ból i cierpienie, na dramat i szczęście. Była jej modlitwą.
|
|
 |
`Przytuliła się mocno do niego. Był dla niej uosobieniem wszystkiego, co kojarzyło się jej z mężczyzną. Był dla niej w tej chwili już jedynym oparciem, sensem, całą wartością życia. Stanowił wszystko co istotne, piękne. Zatopiony w jej intuicji, dojrzewał w coraz odważniejszej wyobraźni. Był obecny we wszystkich marzeniach, Był jedyną przyszłością. Był wyłączny i dozgonny.
|
|
 |
`-Szkoła to jest przerwa w wakacjach. -To tak jak życie jest przerwą w procesie wiecznej śmierci.
|
|
 |
Tak, masz rację, jestem dużym dzieckiem. Ja nie widzę nic złego w tym, że lubię się śmiać, lubię oglądać bajki, zawsze, czym się bawię w rękach, że wszędzie mam łaskotki, że lubię kolorowe rzeczy. Ja nie widzę w tym nic złego i dziękuje, że tobie to też ni...e przeszkadza. Ale teraz szczerze się ciebie pytam: Czy jesteś gotowy wiążąc się z dziewczyną, być przy okazji jej opiekunem? Nie jestem taka jak inne dziewczyny. Nie maluję się, kiepsko flirtuję, ale potrafię kochać. Kochać jak dziecko... z całego serca, nie potrzebując powodu. Ale musisz też wiedzieć, że będąc ze mną, musisz być niepewnym tego, co mi do głowy wpadnie i wiedzieć, że nie łatwo jest sprawić by cokolwiek z niej wypadło. Więc jak? Wchodzisz w to?
|
|
|
|