|
wiesz czego nienawidzę? tego momentu, kiedy czuję, że ciebie nie kocham. że tak naprawdę nasz związek jest kłamstwem. że kiedy mnie przytulasz nic do ciebie nie czuję, ale z drugiej strony... przecież tylko ty kochasz mnie za to jaka jestem. chociaż ważę troche za dużo, chociaż pale, a wcale tego nie lubisz, chociaż lubie luźny bluzy i rozpuszczone włosy, a wiem, że wolisz kiedy ładnie wyglądam i mam koka. nie namawiasz mnie nigdy do czego i zawsze mówisz, że jestem najpiękniejsza. i te twoje wyszeptane 'kocham cie'. czemu czuje, że to jednak nie jest to?
|
|
|
|
Zazdrościsz ? Chcesz zagrać w moje życie ? Z chęcią ci je pożyczę , przydałby mi się odpoczynek tak powiem tobie skrycie . Poczekam gdy zorientujesz się że nie jest tak znakomicie, i będę śmiał się z ciebie gdy zaczniesz do śmierci krzyczeć.
|
|
|
pocałowała go. z jej oczu popłynęły pierwsze łzy. - proszę cie nie rób tego. - wyszeptał. uśmiechnęła sie do niego i wbiła ostry nóż w jego klatke piersiową. ciało zaczęło się osuwać na podłoge, widziała jak na ścianie zostaje czerwony niemal czarny ślad. - przepraszam. - nachyliła sie i pocałowała go w czoło, w jego oczach już nie było blasku, był martwy, czyli taki jaki powinienen być od zawsze. otarła łzy, i wyszła z jego pokoju.
|
|
|
- odejdź ode mnie.- wyszeptała z zamkniętymi oczami. słyszała jak krzyczał, że tego nigdy nie zrobi,dlatego odwróciła sie i pobiegła w drugą stronę. czuła, jak ktoś ją mocno łapie i trzyma. krzyczała i błagała, żeby ją zostawił. - nigdy nie odejde! - krzyczał. - Nigdy nie pozwole, żeby ktokolwiek cie skrzywidził. - Nie musisz tego robić, bo to ty mnie skrzywdziłeś. - puścił ją, a ona stanęła naprzeciwko niego. ramiączka sukienki spadły z jej ramion, a jej włosy były całe rozczochrane. zaczęła płakać, widziała, że w jego oczach też znajdują sie łzy. podbiegła do niego i wtuliła się. - kocham cie, kocham cie. - powtarzała. - nie zostawiaj mnie, nie rań mnie błagam. - mówiła. a on jedynie potrafił odwzajemnić jej uścisk i szeptać, że obiecuje i kocha.
|
|
|
Otworzyłam oczy i powoli wracały wszystkie wspomnienia. My leżący w kałuży krwi, pamiętam, że próbowałam się do ciebie dostać, a kiedy mi się udało, ułożyłam cie na swoich kolanach i próbowałam obudzić. Przecież musiałeś żyć, byłeś jedyną miłością mojego życia, i nadal nią jesteś, nie mogłeś umrzeć. Wciąż boli mnie wszystko, ale w końcu uratowałeś mi życie. Odepchnąłeś do tyłu, zamiast próbować manewrować kierownicą, wciąż nie mogę uwierzyć, że miałam tylko złamany malutki palec, podczas gdy ty.... Po mojej twarzy spływają łzy. Nasza miłość jest wieczna- nie zniszczy jej śmierć. Po prostu chciałabym, żebyś to wiedział.
|
|
|
i będę cie kochać, do śmierci, do mojego ostatniego oddechu, a te ostatnie powietrze zmarnuje na to, aby powiedzieć ci, że jesteś miłością mojego życia.
|
|
|
miłość, kiedy usta wymawiają wciąż to samo imię, kiedy kolor czerwony zaczyna nam się podobać, kiedy serce bije szybciej, a rzeczy, które mają miejsce na codzień są niezwykłe. ;*
|
|
|
skoro wódka daje zapomnienie, skręty- szczęście i radość z głupich rzeczy, fajki ulge, pieniądze, wszystkie rzeczy materialne to czemu mimo wszystko wolimy żyć tym ' normalnym życiem ; gdzie miłość powoduje ból i rozpacz, gnębienie- depresje ? czemu chcemy żyć w ciągłym strachu, załamaniu, gdzie szczęście, zapomnienie i wszystko inne jest tak blisko? bo jesteśmy kurwa nienormalni.
|
|
|
|
nigdy nie odpuszczam, bo nie tak mnie uczono.
|
|
|
- prosze cie, ciesz sie nim, uszczęśliwiaj go, ciesz sie każdą sekundą, każdą minutą godziną z nim spędzoną. - szepnęłam do swojej najlepszej przyjaciółki.- ciesz sie nim w tym życiu, bo w przyszłym będzie mój. obiecaj mi to. - wytarłam łzy spływające po policzkach. - obiecuje. - wyszeptała... odeszłam na zawsze.
|
|
|
kiedy sie do mnie odezwałeś zareagowałam dosyć gwałtownie, ale nie dlatego, że byłam w jakimś wielkim szoku. nie, to na 100% nie był szok.. być może coś bardziej jak pogarda, rozczarowanie, po prostu zawiodłam się na tobie i twoim zachowaniu. nie wiem co sądziłeś, przecież mówiłam ci na samym początku, że ja nie jestem jak inne, że jak raz nawalisz nie wybacze ci, nie będzie drugiej szansy, a więc w czym problem? i tak nagle podszedłeś do mnie i wydukałeś głupie ' kiedy sie widzimy? '. w tym momencie nie wiedziałam czy udajesz idiote, czy mówisz serio. błagam prosze powiedz, że to zakład, bo sądze, że to nie ma sensu, odmawiając tobie, ranie siebie. prosze cie, zostaw mnie w spokoju, daj mi o tobie zapomnieć. przepraszam za wszystko.
|
|
|
|