 |
|
"Jestem wojną, chaotyczną mozaiką wspomnień, którą zżera kwas moich łez." / nie wiem kogo, kogoś z moblo ale zajebisty *,* oł je : D
|
|
 |
|
Czytasz teraz to ? Poważnie ? Nie na niby myślisz sobie, oj tam oj tam. A teraz Cię wkurzyłam, oj no nie denerwuj się, bywa gorzej ( ;
|
|
 |
|
iri iri eeeeeeeeeeee, nudzi mi się kurna, chcę szkołę, co prawda mam 3 sprawdziany ale przeżyje się : D
|
|
 |
|
Wiecie, tak mnie tyłek boli, że już nie wytrzymuje, a dla wytłumaczenia czego zapytajcie mojego fajnego kolegi z klasy który jak wykopywał z brami piłkę kopnął mi w tyłek nią : D
|
|
 |
|
Nie odzywała się by sprawdzić ile potrafi wytrzymać bez kontaktu z nią. Niestety przeliczyła się, bo ona już następnego dnia napisała. Wyszło to z tego, że ona nie potrafi bez niego choć dzień wytrzymać, on potrafi dłużej.
|
|
 |
|
Uwielbiam zapach kokosowy (:
|
|
 |
|
- z czym masz kanapkę ? - z pasztetem. - podobno jesteśmy tym co jemy. - spierdalaj.
|
|
 |
|
nie zabij mnie tym wzrokiem przypadkiem, zazdrosna szmato.
|
|
 |
|
Leżała pod kroplówką.
lekarze stwierdzili u niej
niewydolność serca.
'jedynym rozwiązaniem
jest przeszczep' - wydali
wyrok. niestety kolejka
biorców była niezwykle
długa. nie mogła tyle
czekać. lekarze postawili
na niej krzyżyk. - masz
być szczęśliwy, rozumiesz?
- powiedziała pewnego
wieczoru, kiedy oboje
leżeli na szpitalnym łóżku.
- bez Ciebie to niemożliwe
maleńka. - odpowiedział,
zaciskając pięść na
prześcieradle. - jeżeli
zobaczę'tam z góry', że
uroniłeś chociażby łzę to
zjawię się tutaj z
powrotem, żeby Ci
nakopać! [cz1]
|
|
 |
|
- powiedziała, a oboje
wybuchli śmiechem. -
nigdy nie będziesz tam na
górze, powiedział całując
ją w czoło. dwa dni
później, obudziło ją
szarpanie za rękaw
pidżamy. - mamy dawcę!
mamy dawcę, kochanie! -
krzyczała jej matka,
starając się ją
obudzić.zaczęła krzyczeć z
przepełniającej ją euforii.
- dostałam szansę, mamo.
niepowtarzalną szansę
życia. - wyszeptała,
opadając z emocji. 'kilka
dni później, kiedy
dochodziła już do siebie
po zakończonej sukcesie
operacji, postanowiła
zadzwonić do niego, żeby
przekazać mu nową
nowinę. 'powiem mu, że
mam nowe serce, którym
będę kochać go jeszcze
mocniej' - pomyślała.
niestety nie odbierał.
kilkakrotnie, starała się
do niego dodzwonić.
wyszła ze szpitala, a on
nadal nie odpowiadał na
jej wiadomości. - mamo.
tak właściwie to od kogo
dostałam tą drugą
szansę? no wiesz. moje
nowe serce? [cz.2]
|
|
 |
|
- spytała podczas kolacji. -
skarbie, dawcy są
anonimowy. jedyne co mi
wiadomo to to, że nosisz
narząd jakiegoś
mężczyzny który zmarł w
tragicznym wypadku
samochodowym. ktoś
wspominał również o tym,
że wyglądało to jak
samobójstwo. chłopak
celowo wjechał w jedno z
drzew, tak jakby chciał ze
sobą skończyć. - to
straszne. - powiedziała,
czując przeszywający ją
dreszcz. - właśnie!
byłabym zapomniała. -
powiedziała matka,
odnosząc naczynie do
zlewu.Twój 'najdroższy'
jak go nazywałaś, kazał Ci
przekazać kopertę kiedy
ostatnim razem był u
Ciebie w szpitalu, a Ty
akurat spałaś. - dopiero
teraz mi o tym mówisz?!
cz.3
|
|
 |
|
- wybacz słońce, wypadło
mi z głowy. - powiedziała,
podając córce niebieską
kopertę. subtelnie
wysunęła karteczkę, pełna
podekscytowania. ze
łzami w oczach
przeczytała tekst,
napisany starannym
druczkiem. 'pamiętaj, że
nie wolno Ci uronić łzy bo
wrócę Ci i nakopię! nosisz
moje serce, maleńka.
masz się nim dobrze
opiekować. przecież
obiecałem, że nie pozwolę
Ci być tu - na górze'. teraz
już na zawszę będę
cząstką Ciebie.' cz.4
|
|
|
|