 |
|
Myślałem dziś czego najmocniej pragnę. Myślałem, że być kochanym albo być szczęśliwym. Teraz wiem, że to być szczęściem dla Ciębie. Już nic mnie nie przeraża, nawet twoje żegnaj, które kiedyś usłyszę. Zrobisz to co będzie dla Ciebie dobre, a ja spróbuję się cieszyć, że jest Ci lepiej.
|
|
 |
|
Nasza droga do nikąd, nasze szczęście, które choć nas przytłacza, jest poranione od żalu tej bezsilności, która oddziela nas od siebie. Brak mi dziś sił na złudzenia, brak mi słów, które Cię uspokoją, że wszytko będzie dobrze. Bo tak naprawdę utkneliśmy w życiach, z których nie ma odwrotu. A teraz jeszcze ktoś przypomniał mi przeszłość i żal, że mogliśmy być, ale nie byliśmy. I co z tego, że teraz znamy swoje błędy. Bezsilność biegnie z czasem pod rękę.
|
|
 |
|
Już zapomniałem jak to jest zmęczyć się szczęściem. Códowne uczucie móc odpocząć ze świadomością, że jutro nic nie zniknie, tylko będzie jeszcze piękniej.
|
|
 |
|
d e z o r i e n t u j ę ludzi. mam radosną osobowość, ale smutną duszę. jestem odważna, ale nieśmiała. głęboko kocham, ale czasami czuję się bezduszna. cieszę się chwilą, ale w środku cierpię, że jest ulotna. jest dobrze, ale napiszę tylko smutny wiersz. leczę się i cierpię w tym samym momencie. mam wiele celów, które mnie motywują, zarazem w nie wątpię. przywiązuje się do ludzi, ale tylko czekam aż odejdą. jest mi dane żyć pełnią życia, ale sabotażuję samą siebie.
|
|
 |
|
Miało być zabawnie i słodko, ale choć jesteś aniołem, w twoim życiu jest mrok, którego się nie spodziewałem. Przygniótł mnie, ale już stoję i chcę powstrzymać go, pozwól mi proszę. Pozwól sobie pomóc.
|
|
 |
|
z oczu bije mu wyraźny, biały neon z napisem: Pierdolisz Piękne Farmazony.
|
|
 |
|
chciałeś amatorskiego pornosa bez kamer, za to ze skarpetkami na nogach i tabletkami na ból głowy następnego dnia.
|
|
 |
|
przecież jesteśmy poważnymi ludźmi. trzeba było zdruzgotać się alkoholem. poruchać. zrzygać się w żywopłot. sukcesy się celebruje, zwłaszcza te zdobyte ciężką pracą.
|
|
 |
|
tylko ty przyniosłeś mi na świat nieśmiertelność. więc nie każ mi cię zrozumieć.
|
|
 |
|
w ulewie kłamstw bez parasola.
|
|
 |
|
W co my się pakujemy? Idziemy zaślepieni tymi uczuciami i nie widzimy, że nasze ścieżki nigdy się nie połączą, że obudzimy się zbyt późno aby to nas nie zmiażdżyło. Ale teraz, teraz jesteśmy szczęśliwi, emanujemy szczęściem i wszystkie cienie uciekły. Czy można tak świecić już zawsze? Nie wiem, nie chcę wiedzieć, spróbujmy.
|
|
|
|