 |
Usłyszałam twój szept.. głos słodki prawie jak czekolada, a może i słodszy? Uwielbiasz czekoladę chociaż kiedyś jej nie znosiłeś. I wiem, że zawsze musisz mieć rację nawet wtedy gdy jej nie masz. Tak bardzo mnie to denerwowało. Denerwował mnie twój pocałunek składany na moich ustach gdy chciałeś mnie uspokoić i nie znosiłam również tego, że zawsze Ci to wychodziło. Słowa "kocham Cię.." wplatałeś w każe zdanie przez co cały dzień chodziłam z uśmiechem na ustach. Wariowałam gdy nie było Cię w pobliżu i dalej wariuje. Chodziłam z miejsca w miejsce próbują poukładać myśli do kupy. Nie dało się.. dalej się nie da. W pewnym momencie stałam się psychiczna. Myślałam, że już nie jestem dla Ciebie ważna, że moje oczy straciły ten blask o którym zawsze wspominałeś, a uśmiech znikł gdzieś w tłumie. Byłam przewrażliwiona na tym punkcie. Dawałam z siebie wszystko lecz teraz wiem, że to wciąż było za mało / smokingkilss
|
|
 |
I masz nadzieję, że za kilka lat, znów da wam szansę. Bo jesteś gotowa czekać. Nawet do usranej śmierci.
|
|
 |
III.Potrzebuję Cię...Pęka szkło. Ból mija. Uświadamiasz sobie, że on zawsze będzie w twoim sercu, ale nie pragniesz go już tak bardzo. Dalej cicho wierzysz, że kiedyś podejdzie, powie krótkie cześć, że zaczniecie poznawać się od nowa. I tak w kółko, aż zrozumie, że to właśnie wam jest to pisane. Tysiące ran na rękach, miliony łez, kruche ścianki serca, łomoczący wiatr samotności i ty, gdzieś po środku, zupełnie zatracona w bagnie, którego nie jesteś w stanie określić. I to wraca. Za każdym razem. Jak bumerang, jak zaraza, jak choroba.
|
|
 |
II.Nie spojrzałeś na mnie. Nie zerknąłeś. Wiedziałeś, że tam byłam. Mimo wszystko, mimo tych błędów, kłótni, łez, jestem w stanie ci wszystko wybaczyć. Wybaczyć też sobie. Jestem w stanie odnowić przysięgę miłości. Jestem w stanie kochać. Chcę cię widzieć, czuć, słyszeć. Chcę wsłuchiwać się w twoją barwę głosu, chce wąchać twoje perfumy, chcę czuć w ustach smak twojej osoby. Chcę tego. Chcę abyś był. Będziesz? Nie jesteś i nie będziesz już nigdy. I znów to sobie uświadamiam, po raz kolejny, i po raz kolejny czuję ten sam ból. Czuję jak gorzki smak rozczarowania miesza się z łzami.
|
|
 |
I. Widziałam cię niedawno. Szedłeś zupełnie spokojnie, równym tempem, równym krokiem. Kołysząc się w swój specyficzny sposób. Energicznie. Płynnie. Łatwo. Zupełnie nie przejmując się niczym. Szedłeś tak sobie, nie zwracając na mnie uwagi. Może mnie nie widziałeś? Może byłeś zbyt pochłonięty myślami? A jeśli widziałeś? Spuściłeś wzrok, patrząc się na czubek własnych butów. Czemu nie moich? Dlaczego pozwoliłeś bym poczuła się jak nic nie warte gówno? Mówiłeś, że kochasz... Kłamałeś? Nie byłeś zmieszany ani zdenerwowany, po prostu tęgo wlepiałeś nos w ziemię, jakbyś zobaczył tam coś interesującego. Może nas? Chwile, w których myśleliśmy, że jesteśmy dla siebie wszystkim? Nie... Ty nie potrafiłeś tego docenić.
|
|
 |
"Czuję tęsknotę, gdy znów sobie Ciebie wyobrażam."
|
|
 |
"Minął rok, minie następny, ale to nie wróci nigdy."
|
|
 |
"Będę obok, jak świat z nas zadrwi."
|
|
 |
Jest najlepszy, ale nigdy mu o tym nie mówiłam.
|
|
 |
"Nikt nie jest idealny, masz blanta, zapalmy."
|
|
 |
"Rozstania, powroty, czasem bez chęci powrotu. Jak się jebie to wszystko i gdzie jest wtedy zdrowy rozum?"
|
|
 |
I czasami jest mi bardzo zimno i bardzo smutno i nie ma nikogo kto chciałby zamienić moje łzy na uśmiech, ale to nic.
|
|
|
|