 |
|
- a co jeżeli boję się miłości, na tyle, że nie będę w stanie nigdy pokochać? - będę Cię kochał bez odwzajemnienia. na zawsze.
|
|
 |
|
Kochać? Nie kochać? – Oto jest pytanie…
O przyjaźń i o kochanie
O słońce i wiatr
O burze i grad
O życie i Mare
Nie myślę o tym wcale…
Myślę o życiu…
Nie, nie myślę!
Wtedy płacze w ukryciu…
Cichutko jak myszka
Która nigdy nie zagłada do kieliszka..
Która kryje się przed światem…
Która dla świata jest tylko kwiatem….
Kwiatem jednym z wielu
A może tylko owocem chmielu
Nie wiem, może tylko źdźbłem trawy
Nie ważnym, dla innych i dla Warszawy….
Kończę smętnie,
Ale nie mętnie,
Człowiek jest zielskiem!
|
|
 |
|
-Jak daleko jest do słońca?
- Oszalałaś! Po co Ci to wiedzieć?
-, Bo chce złapać słońce…. Złapać jego Ciepło, Odkryć to, co nikt inny nie odkrył, Być może to Ciepło, co daje słońce zagrzeje moje serce i roztopi lód, który jest w nim…. I da mi cudowny eliksir na rany serca…. Ja chce do słońca!
- Nałykałaś się psychotropów!
- Nie! Po prostu chce poczuć ciepło słońca, jego żar… i to, jaką wielką miłością obdarowuje ludzi to jak będę bliżej niego obdaruje mnie bardziej… Gdyby Nie ono to bym nie żyła, dlatego go kocham….
- Jedziemy do szpitala Ty jesteś chora!
- Nie jestem chora po prostu jestem wdzięczna temu, dzięki czemu żyje!
|
|
 |
|
nieodwzajemniona miłość, rodzi się z niedopowiedzeń.
|
|
 |
|
W lesie opadł liść
Na liściu było serce
Serce oznaczało miłość
Miłość zamieniła się w zazdrość
Zazdrość zaś w złość
I tak kończy się każda miłość
Kończy się z przyjściem jesieni
A głupi człowiek myśli, że to zmieni
Świat głupców
Którzy myślą, że liść doczeka następnej jesieni….
|
|
 |
|
Idąc ulicą zauważasz go. ze szczerym uśmiechem przechodzisz na drugą stronę jezdni, by się przywitać. już chcesz entuzjastycznie krzyknąć "cześć", gdy za jego pleców wychodzi jakaś dziewczyna i daje mu buziaka prosto w jego boskie usta. kurw* czy ten los nie może się do mnie w końcu uśmiechnąć??
|
|
 |
|
są słowa, których nie dam rady cofnąć.
|
|
 |
|
jak go tylko cholernie uwielbiam i tylko mi się cholernie podoba. fakt, że cholernie świetnie mi się z nim rozmawia, i mam cholerne motylki w brzuchu, na jego widok, nie oznacza, że go kocham.
|
|
 |
|
- dlaczego płaczesz? - zakochałam się. - przecież to wspaniałe uczucie! - nie, kiedy kochasz po raz, kolejny. znów ze złudną nadzieją, na wielką a w szczególności odwzajemnioną, miłość. doskonale, wiedząc, że po raz, kolejny doznasz tego pieprzonego rozczarowania.
|
|
 |
|
fakt, że dostaję palpitacji serca, na samą myśl o Tobie, jeszcze niczego nie oznacza.
|
|
 |
|
serce po raz kolejny, wymsknęło mi się spod kontroli.
|
|
 |
|
biegła przed siebie ze łzami w oczach. nie wiedziała dokąd zmierza. czuła tylko wewnętrzną potrzebę, ucieknięcia od problemów. od wspomnień, którymi rozpaczliwie, dławiła się każdego dnia.
|
|
|
|