 |
Patrzysz mi w oczy, bezczelnie siadasz na kolanach. Wszyscy widzą jak pozwalam Ci na zbyt wiele. Za parami mijanymi w tańcu, kradniesz pocałunki. Alkohol płynie w nas razem z pożądaniem, nie widzimy nikogo kto się dziwi, kto zazdrości,tylko nasze źrenice pożerające się. Odchodzę dziś resztkami rozsądku, nie wierzę już w cuda. Twoje oczy, błagające, wracam i zabieram Cię ze sobą. Nie ważne co będzie dalej, dziś jesteś moją, tylko moja jakby nie było przeszłości jakby przyszłość miała nie nadejść. Świat dziwi się nad nami, że stoimy wciąż naprzeciw. W uścisku ramion jednoczymy się, na zawsze zapisani w synapsach. Już zawsze tu pozostaniesz, nie zabierze mi tego nikt.
|
|
 |
Jeśli tak bardzo chcesz, pokaż mi, że potrafisz biec po chmurach tak by nigdy nie zaszło słońce. W szaleństwie wiecznego zadowolenia, oślepnij na błędy i strach. Gdy dogonisz mnie, nie puszczaj dłoni, ścigajmy się do krańców świata który nas spowalnia.
|
|
 |
Chciałbym być na tyle głupi aby wierzyć, że się nie zmienisz, że nie stanie kiedyś przede mną zwykły człowiek, który narzekaniem powala góry wspaniałości.
|
|
 |
Jesteś dla mnie za młoda dziecino, masz dwadzieścia lat i wierzysz w wieczne motylki a ja już wiem że one giną pozostawiając tym głębszą pustkę im bardziej rozmijamy się z wyobrażeniami na swój temat.
Jesteś zbyt piękna kochana, ciągle się uśmiechasz aż trudno mi się skupić na przekletej rzeczywistości. Zbyt mocno mnie polubiłaś najsłodsza, nawet ja się tak nie kocham a i tak za dużo o sobie myślę. Przestań już proszę rozświetlać mi dni, ten płomień pozostawi potwory mroku kiedy wypalą się już opary zachwytu. Odejdź zanim będzie za późno i zapomnę o własnych radach w otępieniu kłamliwej miłości.
|
|
 |
Czasem tylko sen ratuje przed kolejnym nożem własnych myśli. Dobranoc.
|
|
 |
Siedzę pośród przyjaciół i samotność odbiera ochotę na kolejne piwo. Znajduje cię i porzucam przyjaciół, zatapiam się w tobie aż brakuje tchu
Po latach odnajduje obok pustkę, w samotności odnajduje motywację. Szukam wypełniaczy lecz tylko boli coraz bardziej. Jesteśmy tacy szczęśliwi i samotni. Gdy nikt nie woła do nas nawet przez telefon, szukamy pocieszenia w sieci, która tylko bierze, nikt nie odpowiada. Tworzę w końcu świat, ludzi, zdarzenia lecz nawet jako bóg zazdroszczę bohaterom opowieści, których łączę w pary. Popatrzę teraz na rozświetlony śnieg, niegdy nie myślałem, biel może mieć tyle kolorów.
|
|
 |
ostatnimi czasami między nami jest wszystko w porządku tylko powiedz mi szczerze jak długo to będzie trwać? zanim dosięgnie znowu nas szczyt wszystkiego?
|
|
 |
Kim jest człowiek. Czy definiują go decyzje, och to jestem aniołem, czy może jesteśmy swoimi myślami, o, to jestem szaleńcem, czy może intencje? Czynią ze mnie Diabła. A jeśli to wszystko jest mną to czy tylko Bóg to może pójść? Może ta zagadka tak Cię podnieca, że ignorujesz moje słabości.
|
|
 |
To tak po whisky, w rzeczywistości cieszę się twoim szczęściem. Też mam. fajnie tylko tęsknie za nieznanymi chwilami, z których zrezygnowaliśmy szukając prawości.
|
|
 |
Najgorsza prawda to taka, że czekam na waszą porażkę, aby zadzwonić i powiedzieć jak ułożyłem sobie życie, abyś żałowała. W rzeczywistości żazdroszcząc każdej sekundy gdy był z Tobą.
|
|
 |
Ty mi zazdrościsz a ja płaczę we własnych myślach, upadam na kolana tysiące razy. Uśmiecham się i nie wiesz, że pląsami niczym trefniś, by zyskać oklaski pocieszenia.
|
|
 |
A może w życiu piękne są tylko chwilę bo nie potrafimy cieszyć się tym co mamy?
|
|
|
|