 |
h... z tym, piszę do niej. Tak czy inaczej to będzie koniec, przynajmniej będę mógł usnąć nie rozrywany ciekawością.
|
|
 |
Mam kochankę, odnajduje z nią siebie, skacze ponad kłody, tańczę przed zamkniętymi drzwiami, leczy mnie ze straconych szans. Rzadko rozstajemy się na dłużej, mógłbym słuchać jej stale, tylko dotyku jej brak, zapachu i nie wiem czy ona kocha równie mocno. Mimo to z muzyką przez świat będę biegł, uśmiechał się do niej aż zaboli, pląsał dla niej aby poczuć ją w podmuchach wiatru.
|
|
 |
Wiara i pewność siebie daje cuda.
|
|
 |
Oczekiwania rodzą frustrację.
|
|
 |
Niewiedza rzuca mną po scenariuszach, już nie wiedziałem gdzie byliśmy, kim jestem i po co. Duch mój chodzi po historiach od piekła po nieba, szukam wyjścia, ale wszystko dzieje się tak szybko, gdzieś w tornadzie emocji podnoszę ręce ku górze albo kulę się jak pies. Jednym słowem uciszysz burzę ale ta jest zbyt daleko abyś ją dostrzegła.
|
|
 |
Chciałbym tak pędzić autem wypełnionym muzyka, nie zatrzymać się nigdy, tylko aby zabrać Ciebie, nie odnaleźć się nigdy, jedynie w swoich ramionach, nie wrócić nigdy, zakopać się w radości bycia, tworzyć marzenia, dzielić życia.
|
|
 |
Jechałem dziś w Twoim kierunku, wymyślając dobre słowa. Na drodze stanęły roboty, słowa uciekały. Kluczyłem objazdami, w muzyce szukając zachęt. Wyszedłem z auta po środku ulicy, usiadłem aby nie upaść. Może serce nie pomieściło krzyku tych uczuć, może Bóg przemówił "nie, synu". Widziałem twój budynek, niedaleko. Spojrzałem na dłonie szaleńca. Nic nie mogę już zrobić, przegraliśmy to lata temu.
|
|
 |
Tak dobrze było zapędzić się w tych uczuciach, prawie stracić przytomność w aucie. Wystarczy. I tak weszliśmy na ścieżkę, która wracała do początku, ograbiając po drodze z sił. Nie miałem Ciebie, więc dlaczego boli że straciłem? Odeszliśmy w ciszy z czystym sumieniem, dlaczego więc każdy kolejny krok stracił znaczenie? Tęsknię i boję się że jeśli przestanę, stracę tę cząstkę, którą mi podarowałaś.
|
|
 |
Skradam się słowami do uczuć, chwytam w zdania, czytam a to tylko cienie, i zapach nieuchwytnych żywiołów, które czasem bolą, ale porywają.
|
|
 |
Po dwuch godzinach snu, po ciszy nocy, zmęczeniem odezwał się ktoś w głowie i kazał mi odpuścić zanim wyczerpany zapadnę się w niebyt, a potem wjechałem w słońce, rajdem pognałem nad rzeką, z muzyką łapałem uśmiechy, szukałem Cię w każdym mijanym aucie. Dopóki muzyka gra w duszy, tańczmy, dopóki kurtyna nie opadnie wierzmy códa, dopóki nie znajdę Cię będę miał Cię gdy zamykam oczy.
|
|
|
|