 |
Zaraz odezwał się mój mały brat 'Ale ja tego ne tkne, więc mi mozesz zrobicz naleśniki'. 'Wiesz to ja może Cię zabiorę do Magdonalda'- oznajmił. A mały z uśmiechem ubierał już buty, bo wiedział, że Patryk wymyśli coś, żeby tylko nie brać się za naleśniki. [cz.2]
|
|
 |
Nie było go już miesiąc. Łączyły nas tylko internet i telefon. Tylko mama wiedziała co czuję. Pewnego ranka obudziła mnie kująca róża, która leżała obok mnie. Wstałam i szłam za płatkami róż, które leżały na podłodze i prowadziły do kuchni. Tam stał On w fartuchu pichcąc moje ulubione danie i nucąc naszą piosenkę. Zaśmiałam się i otarłam rękawem łzy szczęścia. 'Ej niunia, miałaś wstać o 7, będziesz niewyspana'- powiedział jak nigdy. Podszedł, wziął mnie na ręce i po pocałunku powiedział, że bardzo tęsknił. 'Ja też bardzo tęskniłam, nawet nie wiesz jak, ale miałeś być za 2 tygodnie, co z zawodami?'- zapytałam. 'Wystarczył jeden telefon od teściowej, że przeze mnie płakałaś.' Spojrzał się w stronę okna, przy którym stała mama. Uśmiechnęłam się do niej, mówiąc dziękuję. 'Przecież wiesz, że Cię kocham i zrobię dla Ciebie wszystko. On jest już sprawdzony, też Cię kocha. Do tego ten leń sam chciał zrobić Twoje ukochane spaghetti'. [cz.1]
|
|
 |
nie musiał nic mówić, żebym wiedziała co jest grane.
|
|
 |
Prztuliłam Go ostatni raz. 'Będę tęsknić brat'- wypowiedziałam przez łzy. 'Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo'. 'Wracaj szybko, będę czekać a tymczasem masz marzenia do spełnienia' -powiedziałam po czym miała zamiar odjeść, ale ścisnął mnie mocno za rękę 'I proszę nie wracaj do tego skurwysyna, wiem, że trudno zapomnieć, ale moja siostra nie będzie cierpiała przez jakiegoś frajera'- powiedział patrząc mi w oczy. 'Obiecuję'.
|
|
 |
'Każde zażycie kokainy uświadamiało mnie w tym, że jestem ponad wszystkimi, każda kradzież pozwalała żyć, wszystkie bójki udowadniały moją siłę, słowa które was zraniły tylko potwierdzały moją szczerość. I nie powiem, że nie żałuję tego jaka byłam, ale niech kurwa ktokolwiek mi zarzuci, że nie umiem przepraszać'- powiedziała do osób z którymi przed odwykiem miała zły kontakt. 'Jeśli sądzisz, że umiesz to w takim razie czemu nas teraz nie przeprosiłaś?'- zapytał jej Ojciec. 'Za co?'- zapytała. 'Jest wiele takich rzeczy, za które powinnaś przeprosić i błagać o wybaczenie'- stwierdził. 'Tak ojciec sądzi?' zapytała, odkrywając brzuch, na którym tata przypalał jej papierosy i po którym ją bił przez co straciła dziecko. Otoczyła wszystkich cisza. 'Przepraszam tylko osoby, które nic mi nie zawiniły, a ja postąpiłam wobec nich jak suka'- dodała patrząc na ojca, który opuścił głowę, bo nie mógł jej spojrzeć w oczy.
|
|
 |
Umierała. Za każdym wdechem tytoniu do płuc, za każdym zażyciem białego proszku, który od dłużeszego czasu był jej tlenem, bez którego nie mogła żyć. I najważniejsze- umierała za każdym dotykiem z Jego strony. Próbowała mu na nowo zaufać- nie mogła. Każda blizna, każda rana uświadamiała ją w tym, że on wcale nie jest dobrym człowiekiem, że mimo słów i tysiąca przeprosin- On jej nie kocha. Straciła już wiarę, nadzieje. Przestała się śmiać i mówić. Przeżycia sprawiły, że stała się zupełnie inną osobą. 'Byłam inna' napisała własną krwią na oknie, z którego o godzinie 22:54 wyskoczyła. A jej dziecko wtulone w misia z zapłanami oczami zbiegło na dół, krzycząc 'Tylko mnie nie opuszczaj, mamusiu'
|
|
 |
i to coś między nami jest bardzo skomplikowane, bardzo się tego boję, ale jedno jest pewne- nie chcę Cię stracić.
|
|
 |
i nie powiem, że Twoje milczenie nie wzbudza we mnie żadnych emocji.
|
|
 |
naprawdę ciężko będzie nam się nie rozłączyć
|
|
 |
Nie, chodzi o to, że musi coś przecież istnieć. Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą.
|
|
 |
Widzisz, to właśnie wszystko jest nieprawda. Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my, jest się takim, jak miejsce, w którym się jest.
|
|
 |
Może to nie jest pozór. Może wszystko jest takie, jak wygląda. I to, czym jesteśmy dla ludzie, jest ważniejsze niż to, czym jesteśmy we własnych oczach.
|
|
|
|