Sama nie wiedziała jak to się stało, że oboje znaleźli się na tym samym balu. Jego widok tak bardzo ją ucieszył. Poczuła motylki gdy tylko go ujrzała, ale jednocześnie wiedziała że to spotkanie nie może przynieść nic dobrego. Podszedł do niej - zatańczysz? - zapytał. - Wolałabym nie - odpowiedziała, chociaż całe jej ciało krzyczało tak. - Aha, okej rozumiem - odrzekł nieco zaskoczony, ale nie namawiał jej dłużej. - Nawet nie wiesz jak bym chciała, ale gdybym się zgodziła musiałabym przez kolejne pół roku wymazywać ten taniec z pamięci. Gasić ten płomyczek nadziei który rozpaliłby się przez tę krótką chwilę. Nie chce po raz kolejny przez to przechodzić - pomyślała patrząc jak odchodził...
|