Jego głos był taki kojący, a ona wiedziała, że będzie musiała odrzucić to ukojenie. W przeciwnym wypadku to ja zabije. Jaki miało sens życie w polowiczny sposób z mężczyzną, który nigdy nie będzie jej? Niekończące się poświęcenia, samotność podczas Bożego Narodzenia, kradziony czas podczas urodzin, wyjazdy do miejsc, gdzie nikt ich nie zna, chodzenie do restauracji położonych na uboczu, by przypadkiem nie spotkał ich tam ktoś znajomy i nie podszedł by w znaczący sposób powiedzieć dzień dobry. Wiedziała, jaka byłaby ich przyszłość, gdyby on dalej prowadził to swoje poplątane życie. Nie chciała takiej przyszłości.
|