mojr drżące usta, nie potrafią wykrztusić, z siebie ani słowa. stoję w deszczu jak wryta. zaczynam się niemal rozpływać. palę papierosa, i zaczynam przeklinać na życie. wyzywać, los, którym zostałam obdarowana. po chwili obsesyjnej, furii rozumiem jaka jest słaba, zaczęłam płakać, z bezsilności. zemdlałam. leżąc, półmartwa na ulicy, pogodziłam się, z tym, że nie ma już, dla mnie szans. wiem, że życie bez serca to żadne życie.
|