A dlaczego kochała tak bardzo nawet poniedziałkowe poranki? Bo wiedziała że gdy wyjdzie ze szkoły nastąpi chwila na którą czekała przez osiem godzin, siedząc niecierpliwie na tyłku w klasie i spoglądając w zegarek, że spotka się z jego brązowymi oczami, z jego zniewalającym uśmiechem, że spotka się z nim- fundamentem jej szczęścia. Codzienne wstawanie i świadomość, że to kolejny dzień kiedy z nim spotka, kochała nawet bardziej od spania, mimo że nazywał ją cholernym śpiochem. / killeer
|