Cholera. Nie wiem jak to sie stalo, ale poznalam GO. Poszlismy na domowke. Nie spodziewalam sie ani tym bardziej nie liczylam na to ze On tez tam bedzie. Jest zabawny, naprawde. W pewnym sensie szarmancki. Ogromny z niego flirciarz ale mnie to nie przeszkadzalo. Byl mily i pewny siebie. Ma piekny usmiech i zniewalajce, ciemne oczy. Fajnie nam sie rozmawialo a moje przyjaciolki mowily ze mu sie podobam, w co rzecz jasna nie chcialam wierzyc. Troche wypilam i chcialam tam z Nim zostac, kiedy inni szli na miasto. Ale nic z tego nie wyszlo, poniewaz moje wspanialomyslne kumpele wyciagnely mnie stamtad. Potem daly wyklad o tym, ze bede tego zalowac, ze tak sie nie robi bla bla bla. Wkurzylam sie. Nagle wszyscy interesuja sie moim zyciem i sie w nie wtracaja.
|