Z wiekiem zamykasz oczy na świat, który uważałeś za wytwór swej wyobraźni. Wmawianie sobie, że to nie istnieje, że byłeś dzieckiem. Ha! Jak dorośli twierdzą... to co nie widzisz-nie istnieje. Prócz Boga. Skoro Boga nie widzę, to dlaczego mam w niego wierzyć skoro dorośli każą przestać mi gadać z kimś kogo nie widzę. Nazywają go 'zmyślonym przyjacielem', albo chorobą psychiczną. Dlaczego to ja mam być chora, skoro naprawdę widzę duchy, a nie ci, co nawet ani razu Boga na oczy nie ujrzeli i wierzą w opowiadania, czy pisma innych. Gdzie tu sens? Czemu mnie nazywają wariatką, a was ludźmi wierzącymi? (
http://melancholia-glupia-sprawa.blogspot.com/) / STARK .