To tak paradoksalne, że to co kiedyś dawało szczęście, dziś zadaje ból, tak ogromny, że nawet tak prosta czynność jak spanie sprawia trud, bo wspomnienia dają o sobie znać najczęściej wieczorem. Wracają do nas i pozostawiają w naszych głowach kolejne blizny, które zmieniają nas każdego wieczoru. A może chcą czegoś nauczyć, może każda wylana łza to krok do bycia silniejszym? Może zadawany ból ma pokazać że coś się skończyło, byliśmy szczęśliwi mając z kim dzielić nasze dni, ale przecież nikt nie obiecał, że to związek na zawsze, i dla jasności, nie mowa o uczuciu, a może ta miłość wciąż w nich żyje, może odkrywają ją zawsze na nowo, kiedy budzą się z moralniakiem po minionej imprezie, i stwierdzają że fajnie byłoby znów zwyczajnie usiąść w ulubionym miejscu,gdzie planowali wspólną przyszłość i pogadać. Pogadać o tym jak mija im życie, bo przecież kiedyś byli jednością, może warto byłoby zapytać jak oboje sobie radzą, a może nawet mogliby powspominać te czasy kiedy nic nie było większym
|