Wiesz co? Coś we mnie pękło, jak z Nią rozmawiałam. Rzekła "do zobaczenia", po czym jęknęła, że się przejęzyczyła i powiedziała "do usłyszenia wkrótce". Jakaś żyła nie była w stanie przetransportować krwi do kolejnego narządu, by serce odgrywało naturalną arytmię. Coś mnie złamało, doszczętnie zabiło. Ułamek sekundy, krótki moment. Co ja takiego od Niej oczekiwałam? Może odrobiny zainteresowania moją osobą i samozaparcia, może szczypty miłości, takiej "prosto z serca"? Wiem jedno. Uśmiechnęłam się wtedy nieszczerze do siebie i rzekłam "jeżeli mnie naprawdę kochała, zawsze będzie mnie pamiętać". [itgetsbetter]
|