Mijając go na szkolnym korytarzu czuję jak przeszywa mnie dobrze znajome uczucie bólu. Czuję jak się rozpadam. Jak serce mi się ściska. Do oczu często napływają łzy. Ludzie myślą, że to wcale nie jest takie trudne. W końcu nie gadamy od kwietnia, powinnam się przyzwyczaić, powinno mi przejść. W końcu mam już swoje własne życie, bez niego. No właśnie. Więc dlaczego wciąż kocham? Nie wiem. Może dlatego, że miłość nie jest uczuciem i nigdy nie mija? A jeśli jest nieodwzajemniona to co? Nie jest miłością?
|