|
budzę się,jest 4 rano,ogromny ból serca nie pozwala mi zasnąć,wstaję z łóżka i od razu dostaję punch od życia przez,który nie mogę zrobić kroku. kucam,próbuję ogarnąć to co się dzieję w mojej głowie. czuję jakby był tam poligon i mnóstwo strzelających armat. wstaję,mimo ciemnej plamy przed oczami po omacku idę do łazienki,stukając o wszystko co możliwe po drodze dochodzę do niej i przemywam twarz,pomału odzyskuję wzrok. nagle czuję,że coś zbiera mi się w gardle,zaczynam wymiotować, widzę,że to krew. co się dzieję? znów obmywam twarz,patrzę w lustro. przez zamglone oczy widzę bladą twarz,spuchnięte oczy i brak życia w każdym centymetrze. bum,serce znów zaczyna ściskać mnie z bólu,idę szybko do kuchni,biorę stos tabletek chodź nie powinienem zapijam je wodą,kładę się na łóżku i czekam na cud. dławię się kolejną dawką krwi w ustach,pali mnie każda żyła i zaczynam błagać z łzami w oczach,aby już minęło. tak mijają mi dnie,a wam? /skejter
|
Dodaj komentarz
