Polubił ją, naprawdę ją polubił i to tak bardzo. Można nawet powiedzieć ze bardziej niż bardzo. A ona co? Ona dała mu nadzieję, że wreszcie znalazł miłość, że wreszcie wyleczy się z tej starej, niespełnionej miłości. Pomyślał, że przy jej boku jego życie znów nabierze sensu. Był taki szczęśliwy. Tylko po co ta cała szopka, skoro w tym samym czasie kręciła z innym na boku. Zawsze taka była, unikała zobowiązań, bo tak było łatwiej. Mogła flirtować z każdym, bez wyrzutów sumienia. Tym razem także tak postąpiła. Najpierw omotała go sobie wokół palca a potem napisała mu tylko "nie jestem stworzona do związków, to się nigdy nie zmieni więc wole być twoją przyjaciółką". Tylko że on nie chciał kolejnej przyjaciółki, miał już dość takich. On potrzebował miłości, prawdziwej, niezniszczalnej, doskonalej...Takiej która byłaby lekiem na całe zło, dzięki której zapomniał by o przeszłości, która do dzisiaj tak strasznie bolała...
|