I znów za zamkniętymi drzwiami słychać tylko krzyk matki i rozbijanie butelek przez ojca. Tak. Znowu się kłócą. Zawsze się kłócili, to prawda. Teraz jednak robią to częściej i jakby z większym impetem. Już nie obchodzi ich, czy sąsiedzi będą słyszeli. W końcu mieszkamy w takiej dzielnicy tego miasta, gdzie są sami tacy, jak oni. Myślę, że gdyby nie ja i Luna ich świat opierałby się tylko na alkoholu, kłótniach i spaliby gdzie popadnie. Staram się pomóc. Ale przecież nikomu nie powiem, że moi rodzice to alkoholicy. Uchodzimy za jedną z porządniejszych rodzin, w tej okolicy, choć to żadne porównanie... Wielu znajomych-żadnego przyjaciela. Oni się kłócą, a mnie to tak cholernie boli. To wszystko jest niemożliwe. Nikt nie podejrzewa, że w tym mieszkaniu rodzi się piekło... Proszę, błagam, by ktoś mnie stąd zabrał... [deprina]
|