Obudził go zły sen, więc otworzył oczy. Było jeszcze ciemno, po pewnym czasie się uspokoił. Nagle dostrzegł, że z ciemności wyłania się czyjeś spojrzenie - szarych, intensywnych oczu. Już wiedział, że to jego była, którą zresztą bardzo skrzywdził. - Co tutaj robisz? - zapytał - Przyszłam cię zabić. - odpowiedziała, a w jej dłoni błysnął nóż. - Nie mówisz poważnie, prawda? Żartujesz? - Nie kotku, za bardzo mnie skrzywdziłeś i musisz za to zapłacić. - Ale ja nie chciałem, naprawdę nie chciałem. - Jesteś żałosny, ktoś ci kazał odchodzić do innej? Podjąłeś decyzję. Ja też. I pamiętaj, zawsze cię kochałam. - podeszła do niego powoli. - Błagam, nie... - ale było już za późno. Po raz ostatni spojrzała w jego ciemne, prawie czarne oczy i zatopiła srebrne ostrze w jego sercu. Skoro on złamał jej serce, ona musiała zrobić to samo. / w.
|