1/2 Siedzę na zwykłym okręcanym fotelu zaś w moich kruchych dłoniach znajduje się ołówek o barwie czarnego węgla . Jego czarna, dość finezyjna obwódka dodaje mojej osobie leciutkiego uroku na tle drewnianego pokoju, w którym próbuje się wsłuchać w jakikolwiek szmer ,ale towarzyszy mi tylko głęboka cisza oraz zagadkowy mrok na mojej twarzy, tworząc idealną parę. Delikatnie opieram głowę o biurko wbijając wzrok w kartkę papieru. Pustą, starą kartkę, która pod wpływem nacisku ołówka który, trzymam w dłoni delikatnie tworzy rysy . Zaciskam mocniej powieki, czuję jak pod nimi zbiera się ściana łez. Po chwili otwieram je znowu, a
|