Lubię siedzieć w lirycznie wyciemnionym pokoju. Gdzie zasłona romantyczności ociera się o moje ciało. siadam na środku pokoju, otwieram jakąś butelkę dobrego trunku. dobrego nie w smaku, dobrego do wspomnień. Wyciągam również jego ulubione papierosy i palę jednego przepijając go jego ulubioną whisky i mimo gęstego płaczu - jest mi lepiej. Widzę nasze płonące zdjęcie i jest mi źle. Bo miałam nadzieję, że zniszczę wspomnienie zawarte na papierze fotograficznym. Lecz nie, ono jeszcze bardziej przytwierdziło się do serca i trzyma się jak najmocniej tylko można.
|