Siedziała z rozmazanym tuszem w łazience i przytulała się do kafelek. Po jej policzkach popłynęła łza, a potem kolejna, jedna za drugą. Powoli wyjęła ze swojej kieszeni w dżinsach najlepszą przyjaciółkę - żyletkę. Dzisiaj postanowiła się z nią pożegnać. Tak jak i z całym światem. Na swojej ręce poczuła zimny oddech śmierci. Choć całe jej ciało, niby zesztywniałe, odmówiło posłuszeństwa, ale ona uparta, sunęła po niebieskiej żyle. Patrzyła jak powoli czerwony płyn sączy się i zalewa podłogę. Po raz ostatni wypiła łyk whiskey, wyszeptała zupełnie już bez znaczenia słowa ' kocham cię ' i wbiła w siebie z całej siły ostrze. / w.
|