Idę szybkim krokiem przez miasto. Mijam setki znudzonych twarzy, betonowe bloki i ponure ulice. Zamyślona omiatam martwym wzrokiem świat. Niespodziewanie przeszywa mnie czyjeś szybkie spojrzenie. Przez moje kruche ciało przechodzi elektryzujący dreszcz. Oglądam się i widzę twoją kurtkę znikającą w gęstym, szarym tłumie. Bezwiednie zagryzam usta nie pozwalając, aby choć jedna słona łza spłynęła spod moich idealnie wytuszowanych rzęs. Nie będę płakać przez osobę, dla której zupełnie nic nie znaczę, nie tym razem.
|