Włożyła słuchawki w uszy, stanęła na tarasie i wpatrywała się w gwiazdy. W ręku trzymała kieliszek wina. Słuchając jednej piosenki w kółko, wciąż myślała o tym samym, rozkoszując się smakiem głupiego wina. Stała w ten sposób aż do świtu. Czekała na wschód słońca. Nie tylko ten na niebie. Także ten w jej życiu, tak cholernie pozbawionym sensu. W życiu w którym rządziła ciemność, a wschodu nie było widać od bardzo dawna.
|