Kochane moje zmartwienie. Co zrobiłabym bez ciebie? Gdzie bym teraz była, co jadła, jak sypiała? Co innego niosło mnie po świecie. Kto tak jak ty prowadził mnie za rękę i podkładał nogi gdy za bardzo uwierzę w szczęście. Kto napychał mi usta drzazgami ze szkła? Kto zamykał trumnę z sfałszowanym aktem zgonu? Kto tak jak zmartwienie tłukł mną o posadzkę, roztrzaskując myśli i kruche kości? Moje zmartwienie, jak ja bym bez ciebie cokolwiek zrobiła? Jestem skłonna przyjąć twoje warunki, spełniać nakazy. Tylko wróć. Jak ja bez ciebie umrę?
|