siedziałam z przyjaciółką pod jej domem.
- gdzie on jest? - zapytałam czekając na jej brata a mojego chłopaka.
- nie wiem, pewnie siedzi z kumplami i pije. zawsze tak robi jak się pokłócicie. - rzuciła.
- ja się zmywam. - powiedziałam wstając, wtedy podjechało czarne auto z którego się wyczołgał.
- skarbie jak ja cię kocham. - krzyczał kiedy mnie zobaczył.
- daruj sobie. - syknęłam. wydzierałam się na niego z dobre 10 minut w
końcu wyszedł z samochodu jego kumpel. - proszę cię, pogódź się z nim
bo już mam dość tego jak ciągle o tobie gada i o tym jak cię kocha i
chce żebyś mu wybaczyła. - powiedział.
- ty chuju się nie wtrącaj, nie prosiłem cię o głos, spierdalaj
do sklepu po piwo i wracaj szybko. - krzyczał na kumpla.
- mówiłam ci coś na temat picia, nie skończysz nie gadam z tobą. - rzuciłam idąc przed siebie.
- czekaj. - wybełkotał i przyciskając mnie do ściany musnął moje wargi.
- wiem, że ci zależy.
- syknął a ja odeszłam z uśmiechem
|