-nie dotykaj. -szepnąłem, nadal trzymając twarz w dłoniach. wiedziałem, że nadchodzi zanim usłyszałem jej kroki. a gdy stanęła przede mną, jej zapach uderzył mnie niespodziewanie tak, że aż drgnąłem. Jej ciepłe palce na moich ramionach były czymś czego teraz potrzebowałem najbardziej. -odejdź, proszę.-kontynuowałem. -nie potrzebuję cię, rozumiesz? idź! - spojrzałem jej w oczy i zobaczyłem tę niesamowitą pewność siebie w głębokich, czarnych oczach. gdy nasze wargi się zetknęły, poczułem tą słodycz, której w ostatnich tygodniach bardzo mi brakowało. / wyidealizowany.
|