– Jeszcze cię nie widziałem w takim stanie – powiedział, a ona popatrzyła na siebie. Buty i dżinsy miała oblepione czerwonawym błotem, cała zresztą była nim obficie wysmarowana. Kurtka jej się podarła, wyłaził z niej puch. Nie wątpiła, że twarz ma brudną, i wiedziała, że jej włosy zwisają w pozlepianych strąkach. Elena Gilbert, ikona mody Liceum imienia Roberta E. Lee, wyglądała jak nieszczęście. – Podoba mi się – powiedział Stefano i tym razem roześmiała się razem z nim
|