wydaje mi się, że to, że ktoś śpi obok mnie w nocy, zna moje myśli, mówi mi o wszystkim, robi herbatę i uśmiecha się, to, że ktoś przytula mnie, całuje bez ograniczeń jest nagrodą. i czy to nie są tylko próżne oczekiwania, a w rzeczywistości to uczucie jest zwyczajne, czy nie jest tak, że to normalne, że ma się z kim jeść śniadanie, a tylko tym, którzy nigdy tego nie czuli wydaje się być takie niesamowite? może to, że ma się kogo trzymać za ręke w zimny wieczór jest tak oczywiste jak zdanie matury, kupno samochodu? to przecież prawie niemożliwe trafić na kogoś, z kim jet się w stanie być z całym ekwipunkiem jego i moich wad, wspomnień i lęków. czy to będzie skrajnie naiwne i dziecinne jeśli któregoś dnia będę płakać ze szczęścia, jeśli poczuję, że to m a m ?
|